Wisła gra o wyjście ze strefy spadkowej. "W Polsce mamy duży problem z atakiem pozycyjnym"

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Krzysztof Porębski / Na zdjęciu: Kazimierz Moskal
WP SportoweFakty / Krzysztof Porębski / Na zdjęciu: Kazimierz Moskal
zdjęcie autora artykułu

- Wierzymy, że przyjdzie mecz, w którym worek z bramkami się dla nas otworzy i zaczniemy wygrywać - mówi trener Kazimierz Moskal przed meczem ŁKS Łódź - Wisła Kraków. "Biała Gwiazda" jest w coraz gorszej sytuacji w Betclic I lidze.

Czas odrobić część zaległości. Wisła Kraków rozegra we wtorek wyjazdowy mecz 1. kolejki Betclic I ligi z ŁKS-em Łódź, który pierwotnie miał się odbyć 21 lipca, ale wówczas został przełożony na wniosek "Białej Gwiazdy".

Wisła stanie przed szansą... wydostania się ze strefy spadkowej. Takie są fakty. Zespół Kazimierza Moskala jest obecnie na 16. miejscu w tabeli z dorobkiem zaledwie sześciu punktów.

I to nie jest przypadek, bo jeśli w dwóch ostatnich spotkaniach oddaje się w sumie 56 strzałów, z czego pada tylko jeden gol, to trudno myśleć o większej zdobyczy punktowej.

- Boli nas, że strzeliliśmy tylko jednego gola w meczach, w których mieliśmy zdecydowaną przewagę. Powinniśmy strzelić po kilka w obu tych spotkaniach. Rozmawialiśmy na temat ostatniego meczu i tego, jak reagują kibice. Nie ma się co dziwić, bo kibic oczekuje nie tylko dobrej gry, ale przede wszystkim zwycięstw, szczególnie w Krakowie - powiedział trener Moskal na konferencji prasowej.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Brutalnie przerwał zabawę. Od razu wyleciał z boiska

W Łodzi łatwo jednak nie będzie. O ile ŁKS wystartował bardzo słabo (tylko punkt w czterech meczach na początku sezonu), o tyle w czterech ostatnich spotkaniach zespół z Łodzi odniósł cztery zwycięstwa, a przy okazji notuje serię trzech meczów bez straty gola.

- ŁKS jest dobrym przykładem, bo wydaje się, że po czwartej kolejce było tam już gorąco wokół klubu. Możemy mówić, że to nie były jakieś wielkie widowiska, ale ŁKS zaczął punktować i to buduje zespół od środka. My też wierzymy, że przyjdzie mecz, w którym worek z bramkami się dla nas otworzy i zaczniemy wygrywać - mówił trener Moskal.

- W każdym zespole po spadku dzieją się rewolucje, ale pamiętajmy, że u nas w klubie też to nie były kosmetyczne zmiany, a nie mieliśmy czasu, żeby normalnie pracować. W ŁKS-ie tego czasu mieli więcej, choć po pierwszych kolejkach spokoju mogło brakować. To zespół, który chce grać w piłkę, mają kilku zawodników o dużym potencjale, a ostatnie cztery zwycięstwa dały im dużo pewności - przyznał szkoleniowiec Wisły.

To - paradoksalnie - może być nieco łatwiejszy mecz dla Wisły, bo trudno sobie wyobrazić, by ŁKS chciał się zamurować i grać z kontrataku. Raczej należy spodziewać się otwartego spotkania i wymiany ciosów.

- Większość drużyn ma problem w ataku pozycyjnym, gdy rywale bronią się bardzo nisko, nawet patrząc na najlepsze europejskie kluby, jak Barcelona czy Real Madryt. Jeśli ktoś stanie dziesięcioma zawodnikami przed polem karnym, to nie ma przestrzeni, by zagrać piłkę za linię obrony i tam wbiegać, bo wszędzie jest pełno ludzi. W Polsce mamy z tym duży problem i łatwiej się gra z zespołem, który też chce grać otwartą piłkę. Takie mecze przyjemniej się ogląda - powiedział trener Moskal.

Początek meczu ŁKS Łódź - Wisła Kraków we wtorek o godz. 19.30.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty