Od kilkunastu dni głośno jest o Nicoli Zalewskim i jego sytuacji klubowej. Po meczach reprezentacji Polski w Lidze Narodów zainteresowani pozyskaniem piłkarza AS Romy byli przedstawiciele Galatasaray SK. Miało nawet dojść do porozumienia pomiędzy klubami.
Wtedy jednak nastąpił niespodziewany zwrot akcji. Transfer do Turcji został bowiem zablokowany przez... samego Zalewskiego. To nie spodobało się władzom AS Romy, które chciały zarobić na przenosinach Polaka (ten posiada ważny kontrakt do czerwca 2025 roku, wobec czego był to praktycznie ostatni moment na jego sprzedaż).
Władze klubu miały dojść do wniosku, że zrobią wszystko, by wymusić odejście 22-letniego zawodnika. Wobec tego odsunęły Zalewskiego od drużyny, wysyłając go tym samym na trybuny. Piłkarz nie chciał tak tego zostawić i poważnie zastanawiał się nad złożeniem pozwu przeciwko AS Romie.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Wyjątkowe obrazki. Tak koledzy uczcili jubileusz Lewandowskiego
Wtedy jednak pojawiły się pozytywne wieści dla Polaka. W piątek dziennikarz Nicolo Schira donosił, że rzymski klub zmienił decyzję w jego sprawie i przywrócił go do pierwszej drużyny, którą po Daniele De Rossim przejął Ivan Jurić. Jak się okazuje, informacje te były przedwczesne.
Inny z włoskich dziennikarzy, Gianluca Di Marzio, przekazał, że Zalewski wcale nie został przywrócony do pierwszej drużyny. 22-latek nie trenuje razem z całym zespołem, lecz indywidualnie.
"Sprawa Zalewskiego jest tematem numer jeden w klubie. Nie doszło jednak do przywrócenia Polaka do pierwszego zespołu, czego oczekiwano po spokojnych rozmowach między stronami. Piłkarz nie znajdzie się w kadrze meczowej na niedzielne spotkanie z Udinese" - czytamy.
Przypomnijmy, że Zalewski w bieżącym sezonie wystąpił w trzech spotkaniach AS Romy, jednak nie zanotował ani jednej asysty. Nie zdobył też żadnego gola.