Królewski dokonał rewolucji w Wiśle Kraków. Tak to tłumaczy

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Krzysztof Porębski / Na zdjęciu: Jarosław Królewski
WP SportoweFakty / Krzysztof Porębski / Na zdjęciu: Jarosław Królewski
zdjęcie autora artykułu

Poniedziałek (23 września) przyniósł prawdziwe trzęsienie ziemi w szeregach Wisły Kraków. Z klubem pożegnało się wielu pracowników w tym m.in. szkoleniowiec Kazimierz Moskal. Prezes Jarosław Królewski wyjaśnił swoje decyzje w liście otwartym.

Ostatnie tygodnie są koszmarne dla Wisły Kraków. "Biała Gwiazda" po odpadnięciu z eliminacji do europejskich pucharów, radzi sobie fatalnie także w rozgrywkach Betclic 1. Ligi. Dotychczas wygrała tylko jedno spotkanie przeciwko Ruchowi Chorzów (3:1).

W bilansie są również trzy porażki i tyle samo remisów. Na drastyczne zmiany w klubie nie trzeba było długo czekać. Doszło nawet do rewolucji - w poniedziałek szeregi ekipy z ul. Reymonta opuściło aż sześć osób (więcej przeczytasz TUTAJ).

Największy szok wywołało zwolnienie dotychczasowego szkoleniowca pierwszego zespołu - Kazimierza Moskala. Warto wspomnieć, iż 57-latek objął Wisłę Kraków na początku czerwca bieżącego roku.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Wyjątkowe obrazki. Tak koledzy uczcili jubileusz Lewandowskiego

Dzień po rewolucji głos zabrał Jarosław Królewski. Prezes "Białej Gwiazdy" wytłumaczył swoją perspektywę w liście otwartym opublikowanym na oficjalnej stronie klubu.

Jego treść przeczytasz poniżej:

"Szanowni Kibice i Sympatycy Białej Gwiazdy, poniedziałek 23 września 2024 roku był dniem pełnym emocji, szczególnie z powodu podjętych decyzji personalnych dotyczących osób, które od wielu lat pracowały w klubie.  Dla mnie osobiście był to jeden z najtrudniejszych momentów w mojej karierze zawodowej, ponieważ wydarzenia te miały ogromny wpływ na całą społeczność Wisły Kraków oraz dotykają bezpośrednio postaci, które szanuję za pracę i wkład w historię.

Choć zmiany dotyczyły konkretnych osób, to były one nieodzowne w kontekście konieczności szerokiej reformy funkcjonowania klubu. Nie jest to działanie punktowe, lecz początek gruntownej przebudowy, której nasza organizacja od dawna wymagała.

Ostatnie dni były trudne zarówno dla Was, jak i dla klubu. Decyzje, które musieliśmy podjąć zawsze budzą emocje, a krytyka to nieodłączny element tej pracy. Dlatego dziś chciałbym wyjaśnić kilka kwestii, szczególnie tych w związku z nieporozumieniami i narracjami, jakie pojawiły się w mediach.

Przez długi czas wydawało mi się, że uda nam się osiągnąć nasze cele w klubie poprzez stopniową ewolucję, budując Wisłę Kraków w nowym kształcie krok po kroku. Z pełnym zaangażowaniem wierzyłem w tę strategię. Jednak realia pokazały, że nadszedł moment, w którym musiałem podjąć radykalniejsze kroki. To nie była łatwa decyzja, ale wierzę, że tylko tak możemy stawić czoła wyzwaniom, przed którymi stoi klub.

Kiedy podejmuję decyzję, to zawsze kieruję się faktami oraz najlepszą dostępną wiedzą. Korzystam z doświadczeń innych zespołów i współpracowników, aby wspólnie opracowywać rozwiązania najwyższej jakości. Zmiany, które wprowadziliśmy, były wynikiem dogłębnej analizy sytuacji po ostatnich meczach oraz po przerwie reprezentacyjnej. Nasza ocena nie opierała się jedynie na wynikach sportowych, ale również na ogólnym funkcjonowaniu klubu na wielu poziomach i na tym, jak poszczególne elementy współgrają.

Trener Kazimierz Moskal - człowiek, którego szanuję i który jest legendą Wisły - po meczu z ŁKS-em sygnalizował, że brakuje mu pomysłów (niekoniecznie z jego winy, lecz ze względu na 'materiał ludzki', który posiada) na dalsze prowadzenie zespołu. Te sygnały otrzymałem nie tylko ja, ale również dostrzegli je zawodnicy i sztab szkoleniowy. Wszyscy zdawaliśmy sobie sprawę, że zespół potrzebuje nowego impulsu. Dla mnie był to znak, że musimy podjąć radykalniejsze decyzje. Empatia wobec naszych kibiców, partnerów i członków zespołu jest dla nas niezwykle ważna.

Zawsze staramy się proponować rozwiązania, które uwzględniają potrzeby innych, dlatego tak trudne decyzje, choć bolesne, były niezbędne dla przyszłości klubu. Szanuję dorobek piłkarski i trenerski Kazimierza Moskala, ale Wisła potrzebuje dziś nowego impulsu. Decyzje o rozstaniu z Jarosławem Krzoską również były wynikiem analizy i feedbacku, jaki otrzymaliśmy z klubu oraz z jego otoczenia. Wisła Kraków ma swoje wady i zalety, które czynią nas wyjątkowymi. Piłka nożna to dynamiczny układ, a każdy z nas ma swoje słabe strony i trudne momenty. Ważne, abyśmy pomagali sobie nawzajem rosnąć i doskonalić się.

Każdą z osób, które musiały odejść z Wisły, przeprosiłem osobiście podczas rozmów. Za co? Przeprosiłem za warunki, których nie udało mi się im stworzyć, za to, że nasza współpraca - szczególnie z mojej strony - mogła nie spełniać oczekiwań, mam bowiem specyficzne wymagania. Zdaję sobie sprawę, że nie każda relacja przynosi oczekiwane rezultaty nawet, jeśli intencje są dobre. Te decyzje były trudne, ale niezbędne dla przyszłości klubu. Jestem osobą, która nie wierzy w kult jednostek ani w intuicję niepopartą twardymi danymi i jasną strategią.

W kontekście pojawiających się w mediach informacji na temat moich rozmów z pracownikami muszę podkreślić, że staram się nie komentować prywatnych dyskusji, które prowadzę. Staram się unikać publicznego wyjaśniania tych kwestii, ponieważ osoby, z którymi pracuję, zasługują na szacunek, a ten wyraża się m.in. w zachowaniu poufności. Nie widzę potrzeby ujawniania moich zastrzeżeń ani usprawiedliwień w mediach – takie działania byłyby nieodpowiednie dla całego środowiska. Nie rozumiem, dlaczego nasze rozmowy stały się przedmiotem debat i wywiadów niemal wszystkich mediów, ale z szacunku dla zaangażowanych osób nie będę zdradzał swoich odczuć. To nie byłoby odpowiednie dla całego środowiska.

Chciałbym również podkreślić, że Wisła Kraków potrzebuje szeroko zakrojonych reform. Zmiany w Akademii są ściśle powiązane z naszą polityką sportową, dlatego muszą być radykalne, mimo że dostrzegam wiele świetnych rzeczy, które udało się przez ostatnie lata osiągnąć. Nasza przyszłość opiera się na młodzieży, na trenerach, którzy będą wizytówką Wisły za granicą, na ludziach, którzy eksperymentują, nawiązują globalne relacje, uczą się i rozwijają. Chcemy inwestować w osoby, które nie są zadowolone z tego, co mają, lecz stale dążą do osiągnięcia czegoś więcej - bez granic, przynajmniej tych intelektualnych.

Chcę, aby Wisła była nowoczesna, szanująca tradycję, ale odważna w swojej innowacyjności. Chcę Wisły, której trenerzy i pracownicy są otwarci na nowe technologie, potrafią budować relacje z zawodnikami, bez barier językowych czy kulturowych, aby komunikacja była bezpośrednia i skuteczna. Chcę Wisły, która nie boi się eksperymentować i sięga po więcej. Nie interesuje mnie awans, który będzie związany z kolejnym długiem organizacyjnym wynikającym z krótkoterminowego sukcesu i spadku w kolejnym sezonie.

Nie jestem zwolennikiem socjotechniki ani coachingowych frazesów rodem z Instagrama. Patetyczne wiadomości, szukanie współczucia czy heroizmu tam, gdzie go nie ma, to nie nasza droga. Ostatnie dni były trudne dla nas wszystkich, bo wiemy, że Wisłę Kraków stać na więcej, zwłaszcza w warstwie sportowej. Jednak wierzę, że obecny sztab oraz drużyna mają odpowiednią jakość i niewykorzystane pokłady potencjału, które wkrótce zaczną przynosić efekty.

Inspiracją do ostatnich działań była dla mnie konferencja w Sewilli, gdzie miałem okazję spotkać ludzi obsesyjnie zaangażowanych w każdy aspekt funkcjonowania swoich klubów od logistyki, przez akademię po hospitality. To globalne marki, które budują swoją siłę na solidnych fundamentach, z perspektywą długoterminowego rozwoju. Wisła Kraków również tego potrzebuje.

Musimy odciąć się od pewnych aspektów przeszłości, która jest niezwykle wartościowa, ale czasami blokuje nas przed obiektywnym spojrzeniem na teraźniejszość. Wisła potrzebuje nowych ludzi, otwartych na zmiany i gotowych do działania. Każda osoba, która odeszła z klubu w ostatnich to świetni ludzie, lecz nie możemy ekstrapolować tego czy ktoś jest dobrym czy mniej dobrym człowiekiem na to, jak postrzegamy swoją pracę.

Moja zasada jest prosta: daję ludziom maksymalną wolność, odpowiedzialność i przestrzeń do działania, a potem obserwuję. Kiedy nadchodzi odpowiedni moment, to podejmuję konkretne decyzje. Wisła potrzebuje ludzi z 'growth mindset', otwartych na zmiany i gotowych do działania.

Wobec najbliższych osób nie stosuje się dyplomacji – dyplomacja bowiem to najwyższa forma próżności i braku szacunku. Decyzje, które podejmujemy, wynikają z troski o przyszłość Wisły Kraków.

Wierzę, że trenerzy powinni mieć czas na realizację swoich projektów. Niestety ocena stanu drużyny po przerwie w rozgrywkach wymusiła zmiany. Była to wyjątkowa sytuacja, lecz zasada mówiąca, że trenerzy powinni mieć więcej czasu wciąż pozostaje dla mnie ważna i udowadniałem to nie raz w przeszłości. Odpowiedzialność zawsze rozkłada się na wszystkich – trenera, piłkarzy, sztab oraz zarząd. Każdy z nas musi przyjąć swoją część odpowiedzialności i wspólnie pracować nad poprawą sytuacji. Piłka nożna to dynamiczne środowisko, a teraz koncentrujemy się na stabilizacji i pracy z obecnym składem, aby poprawić wyniki. Zmiany w kadrach są częścią większego planu przebudowy Wisły Kraków.

Często czuję się, jakbym znajdował się w oblężonej twierdzy, gdzie krytyka nadchodzi z każdej strony. Raz jestem oskarżany o to, że jestem zbyt miękki, z kolei potem, że za twardy w kontekście decyzji. Raz słyszę, że mam zbyt duży sentyment do legend, a potem, że go w ogóle nie mam. Oczywiście przykro mi czytać teksty, że nie szanuję legend, tym bardziej, że to właśnie za moich rządów jesteśmy najbardziej aktywni w pielęgnowaniu historii Wisły, jej postaci oraz tradycji.

Rozumiem, że emocje są częścią futbolu, ale Wisła Kraków potrzebuje decyzji podejmowanych na chłodno nawet, jeśli są one bolesne. Wolę trudne, lecz klarowne decyzje niż tkwienie w relacjach, które nie przyniosą nic dobrego. Czułem, że problematyczne będzie nam zbudować coś, z czym jako prezes będę się w pełni identyfikował, co będę mógł przedstawiać sponsorom, potencjalnym inwestorom czy nawet rodzicom naszych młodych zawodników z Akademii.

W Wiśle potrzebujemy mentalności „growth mindset” i otwartości na zmiany. Szanuję ludzi w piłce oraz ich osiągnięcia, ale moja (i nie tylko moja) wizja futbolu opiera się nie na intuicji, lecz na merytorycznej analizie. Stanowiska na chwilę obecną obsadzone zostały osobami współtworzącymi poszczególne departamenty. Pracujemy nad wzmocnieniami poszczególnych pozycji.

W 2019 roku, gdy nikt w to nie wierzył, obiecałem, że Wisła Kraków przetrwa mimo wszystkim nieracjonalnym przesłankom i przetrwała. W 2024 roku po roku od przejęcia przeze mnie większości akcji i objęcia funkcji prezesa klub zdobył pierwsze trofeum - Puchar Polski. Potem zagrał w europejskich pucharach. W tym sezonie - mimo trudnego początku - wierzę, że znów powalczymy o awans, a najpóźniej w kolejnym go osiągniemy. Jarosław Królewski, Prezes TS Wisła Kraków SA".

Źródło artykułu: WP SportoweFakty