Kiedy niespełna rok po rozpoczęciu najbardziej krwawego konfliktu zbrojnego w Europie od czasów II wojny światowej działacze piłkarscy z Bośni i Hercegowiny zgodzili się rozegrać mecz towarzyski z Rosją (jesień 2022), część piłkarzy zbuntowała się. W tej grupie był Miralem Pjanić. Były piłkarz m.in. Barcelony, Juventusu Turyn czy AS Romy zabrał głos.
"Jestem przeciwny, to nie jest dobry pomysł" - przyznał w jednym z wywiadów. "Powiedziałem to działaczom, jasno dałem do zrozumienia, że z Rosją nie powinniśmy grać w obliczu tego, co się dzieje na terytorium Ukrainy. A oni i tak zrobili swoje".
Ostatecznie do meczu nie doszło. Głos Pjanicia i jego kolegów (m.in. Edina Dzeko) był decydujący. Początkowo ogłoszono, że spotkanie zostanie przełożone na inny termin. Do dzisiaj go nie rozegrano.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Co za strzał! Gol "stadiony świata" w Argentynie
Mamy jesień 2024 - dwa lata później. Jak donoszą rosyjskie media, ale powołując się na bośniackiego dziennikarza Emira Delicia, Pjanić ma prowadzić negocjacje z... CSKA Moskwa. Czyżby piłkarzowi nie przeszkadzała już wojna w Ukrainie?
Pjanić jest obecnie bez pracy. W czerwcu 2024 roku skończył mu się kontrakt z Sharjah FC i może podpisać nową umowę w każdym momencie.
- CSKA jest skłonne zagwarantować Pjanicowi zarobki na poziomie 1,5 mln euro za sezon, a on żąda kwoty dwukrotnie wyższej - można przeczytać w rosyjskim serwisie Sport Express.
CSKA Moskwa - po dziewięciu kolejkach ligowych - zajmuje 9. miejsce w tabeli rosyjskiej ekstraklasy.