To wydaje się niemal nieprawdopodobne, ale Ruch Chorzów w środę po raz pierwszy od 2016 roku wywalczył awans do kolejnej rundy Pucharu Polski. Wówczas po rzutach karnych pokonał Stomil Olsztyn.
W kolejnych latach Niebiescy odpadali po pierwszym spotkaniu, a po spadku do 3. ligi był nawet sezon, w których Ruchu w ogóle zabrakło w krajowej edycji Pucharu Polski. W czasie odbudowy drużynie udawało się co najwyżej przechodzić rundę wstępną.
W środę chorzowianie pokonali w Nowym Targu Podhale 2:0 i czekają na kolejnego rywala. - Wiedzieliśmy, że przyjeżdżamy do drużyny, która na co dzień gra dwie klasy rozgrywkowe niżej. Biorąc pod uwagę sposób organizacji gry i przygotowanie fizyczne czy analizę wcześniejszych spotkań Podhala, podchodziliśmy do tego meczu jak do każdego ligowego, na sto procent, z tą różnicą, że chciałem dać szansę pokazania się w meczu o stawkę zawodnikom grającym mniej - powiedział po spotkaniu trener Ruchu Dawid Szulczek, cytowany przez klubowy portal.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Wyjątkowe obrazki. Tak koledzy uczcili jubileusz Lewandowskiego
- To zawsze pułapka, bo graliśmy pierwszy raz w tym ustawieniu, a wtedy organizacja gry i komunikacja może ucierpieć. Czasem zawodnicy mówią, że w takich meczach niczego nie można wygrać, ale umówiliśmy się tak, że dzisiaj zawodnicy mogli wygrać miejsce w składzie na spotkanie w Stalowej Woli - przyznał szkoleniowiec.
Po meczu Szulczek chwalił zawodników gospodarzy. - Jakość indywidualna poszczególnych zawodników zrobiła przewagę. Patrząc na samą organizację gry Podhala, grało mecz na wyższym poziomie niż trzecia liga. Słowa uznania dla sztabu Podhala i zawodników za realizację założeń zawodników. Ostatnio w lidze przytrafiła nam się porażka. Chcieliśmy dobrze ten mecz rozpocząć. Szkoda, że nie trafiliśmy karnego i do bramki praktycznie opuszczonej przez bramkarza, ale cały czas byliśmy stroną chcącą wywalczyć awans do kolejnej rundy - podsumował opiekun 3-krotnych zdobywców Pucharu Polski.