Często mówi się, że polskim zawodnikom daleko do tych najlepszych na świecie. Są jednak momenty, kiedy jesteśmy bardzo blisko gwiazd światowego futbolu.
I jeden z nich nastąpił w meczu Podbeskidzia Bielsko-Biała z Zagłębiem Lubin w I rundzie Pucharu Polski. Nie było to wielkie widowisko - na trybunach zasiadła garstka widzów, a na boisku wiało nudą.
Po 90 minutach było 0:0, po 120 również. Czekał nas konkurs rzutów karnych, a w nich przecież wszystko może się zdarzyć. Kibice "Górali" liczyli, że ich drużynie uda się sprawić niespodziankę, bo za takową trzeba by uznać zwycięstwo drugoligowca z przedstawicielem PKO Ekstraklasy.
Ostatecznie górą byli jednak "Miedziowi", którzy lepiej wykonywali rzuty karne.
Ostatnia "jedenastka" przejdzie jednak do historii. Zagłębie prowadziło 4:3, a do piłki podszedł Radosław Zając. Sprawa była prosta: jeśli trafi, Podbeskidzie zostaje w grze, jeśli spudłuje, Zagłębie przechodzi do kolejnej rundy.
I cóż, 20-latek najwyraźniej jest fanem Sergio Ramosa, bo uderzył podobnie jak kiedyś Hiszpan w półfinale Ligi Mistrzów z Bayernem Monachium. Tak, że piłka przelatuje właśnie obok Jowisza.
Zobacz fatalne pudło Radosława Zająca:
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Co za strzał! Gol "stadiony świata" w Argentynie