Mimo znakomitego początku sezonu w lidze, zawodnicy Kolejorza do Kielc przyjechali w rozczarowujących nastrojach. Blamaż w Pucharze Polski z Resovią (0:1, Resovia gra na trzecim poziomie rozgrywkowym) sprawił, że niebiesko-białym pozostała już tylko rywalizacja o mistrzostwo kraju.
Choć po dziewięciu kolejkach zespół z Poznania wygodnie zasiadał w fotelu lidera, to w spotkaniu z Koroną drużyna musiała solidnie zapracować na odzyskanie pewności siebie i udowodnienie kibicom, że sensacyjna porażka w pucharze nie ma wpływu na walkę o tytuł.
Podopieczni Nielsa Frederiksena rozpoczęli w swoim stylu i przez pierwszy kwadrans skutecznie powstrzymywali Koronę przed agresywnymi atakami za pomocą wahadeł. Zwieńczeniem dobrej gry Lecha w pierwszym fragmencie meczu był debiutancki gol Patrika Walemarka.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Wyjątkowe obrazki. Tak koledzy uczcili jubileusz Lewandowskiego
Szwed otrzymał podanie w polu karnym, będąc zupełnie niepilnowanym. Xavier Dziekoński stojący w bramce Korony, zawahał się z wyjściem do zawodnika Kolejorza i po chwili dał się już łatwo zaskoczyć strzałem pomiędzy nogami.
Udane rozpoczęcie meczu wskazywało na to, że lechici faktycznie nie podłamali się porażką w Rzeszowie i kontynuują swoją dobrą passę w spotkaniach ligowych. Wtedy do głosu doszli gospodarze, którzy coraz śmielej znajdowali na boisku wolne przestrzenie.
Dzięki kombinacyjnej grze przy linii bocznej Adrianowi Dalmau udało się zmienić kierunek akcji, przerzucając piłkę do osamotnionego Pedro Nuno. 29-letni Portugalczyk znalazł się sam na sam z Bartoszem Mrozkiem i formalnością było umieszczenie piłki w siatce.
Golkiper Kolejorza zakończył tym samym trwającą prawie 570 minut serię spotkań bez straconej bramki.
Gol zdobyty przez gospodarzy stał się punktem zwrotnym w pierwszej części meczu. Zawodnicy trenera Jacka Zielińskiego ustawili się w wysokim pressingu, chcąc pójść za ciosem i trafić po raz drugi w tym spotkaniu. Seria uderzeń na bramkę Bartosza Mrozka była jednak niecelna, każda z piłek przelatywała wysoko nad poprzeczką.
Po przerwie w grze Korony Kielce nic się nie zmieniło, a agresywna gra sprawiła, że przy jednym z rzutów rożnych błąd popełnił Dino Hotić. Długa analiza VAR wskazała, że Bośniak faulował Yoava Hofmeistera we własnym polu karnym, a sędzia Piotr Lasyk podyktował "jedenastkę". Do siatki ponownie trafił Pedro Nuno, choć bliski udanej interwencji był Bartosz Mrozek.
Radość z prowadzenia nie trwała jednak długo, bo w tym momencie do gry ponownie wrócił Lech. W zaledwie dwie minuty Patrik Walemark był w stanie dwukrotnie trafić do siatki, kompletując pierwszego hat-tricka w barwach poznańskiej drużyny.
To całkowicie otworzyło mecz, w którym co prawda zabrakło już więcej konkretów w ofensywie, ale nie brakowało emocji do końcowego gwizdka. Obie drużyny spokojnie mogły zanotować kilka kolejnych trafień.
Ostatecznie komplet punktów padł łupem poznaniaków, którzy pokazali charakter i poradzili sobie w niezwykle trudnej sytuacji, która spotkała ich w momencie wyjścia Korony na prowadzenie. Lechici pozostaną liderem PKO BP Ekstraklasy.
Korona Kielce - Lech Poznań 2:3 (1:1)
0:1 - Patrik Walemark 14'
1:1 - Pedro Nuno 27'
2:1 - Pedro Nuno 58' (k.)
2:2 - Patrik Walemark 61'
2:3 - Patrik Walemark 63'
Korona: Xavier Dziekoński - Miłosz Trojak, Pau Resta, Marcel Pięczek - Hubert Zwoźny (68. Wiktor Długosz), Martin Remacle (75. Shuma Nagamatsu), Yoav Hofmeister, Konrad Matuszewski - Pedro Nuno (81. Danny Trejo), Adrian Dalmau (68. Jewgienij Szykawka), Mariusz Fornalczyk (75. Dawid Błanik)
Lech: Bartosz Mrozek - Joel Pereira, Alex Douglas, Antonio Milić, Michał Gurgul - Radosław Murawski, Antoni Kozubal - Dino Hotić (59. Ali Gholizadeh), Afonso Sousa (73. Filip Jagiełło), Patrik Walemark (73. Bryan Fiabema) - Mikael Ishak (89. Filip Szymczak)
Żółte kartki: Trojak, Remacle (Korona) - Hotić, Fiabema, Milić (Lech)
Sędzia: Piotr Lasyk (Bytom)
[b]
[/b]