"To nie jest testowanie". Hajto komentuje sytuację w reprezentacji Polski

Twitter / Polsat Sport / Tomasz Hajto
Twitter / Polsat Sport / Tomasz Hajto

- To jest zmiana pokoleniowa - mówi nam Tomasz Hajto przed meczami polskiej kadry z Portugalią i Chorwacją w Lidze Narodów.

Mateusz Skwierawski, WP Sportowe Fakty: Zaskoczyły cię powołania na październikowe mecze kadry?

Tomasz Hajto, były reprezentant Polski w piłce nożnej, ekspert piłkarski: Pokazują, że Probierz nadal szuka zawodników.

To dobry czas na testowanie?

To nie jest testowanie. To jest zmiana pokoleniowa. Nie można się upierać przy jednym nazwisku, jak od razu widać, że czegoś brakuje, na przykład wybiegania. To jest największy problem naszej kadry. W piłkę umiemy grać, ale leżymy pod kątem fizycznym. Są momenty, zrywamy się po stracie gola, ale to za mało.

Zapytam konkretnie: w kadrze pojawił się choćby Maxi Oyedele, który rozegrał tylko cztery mecze na poważnym poziomie w Legii. Co sądzisz o tym wyborze selekcjonera?

Nie wiem, czy on dalej będzie grał w kadrze, ale chłopak ma duży potencjał. Jest nieźle wyszkolony technicznie, bardzo często przyjmuje piłkę, potrafi ją skutecznie osłonić. Walczy, robi wślizgi. Nie ma oporów, nie człapie. To dobry znak. Ale też nie chcę popadać w jakiś większy zachwyt, bo on jest świetny w polskiej lidze, a ta jest przeciętna. To liga cudów. Jadą Katowice na mecz z Puszczą i wygrywają 6:0. Robiliśmy już wcześniej liderów na lata z innych graczy, na przykład z Bartka Kapustki czy Kacpra Kozłowskiego. Poczekajmy, co pokaże Oyedele.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Messi i spółka świętowali. Mieli ku temu ważny powód

Dla Bartosza Kapustki to ostatnia szansa w reprezentacji? Wrócił do kadry po ośmiu latach i dwóch poważnych kontuzjach kolana. 

Selekcjoner potrzebuje go na teraz i go bierze. To może być nawet potrzeba chwili. Nie jest powiedziane, że Kapustka już zawsze będzie przyjeżdżał na zgrupowanie. Najważniejsza jest "psycha". Możesz mieć niższe umiejętności, ale jak cię stres nie złapie przy sześćdziesięciu tysiącach kibiców, albo w gierce z "Lewym" czy "Zielem", to masz przewagę.

Michał Probierz szybko odstrzelił Mateusza Bogusza - po jednym zgrupowaniu i meczu z Chorwacją (0:1).

Nie wiem, czy można nazwać to "odstrzeleniem". Ja bym go nie skreślał. Dostał szansę, nie sprawdził się. Nie zagrał dobrze, z formą też nie wypalił. Jeżeli masz "jaja" i chcesz zaistnieć w poważnej piłce, to szansę musisz wykorzystać. A jak brakuje ci szczęścia, pewności siebie, no to niestety, nie uda się. Ale spokojnie, może jeszcze wróci.

Reprezentacja się rozwija czy jest w stagnacji?

Na pewno największy problem mamy w obronie. Boję się naszej obrony. Paweł Dawidowicz nie byłby zły do "czarnej roboty", ale potrzebuje chłopa obok siebie, który czysto odbiera piłkę, wprowadza spokój w obronie, rozegra, nie wybije na oślep. Ostatnim Mohikaninem z tyłu był Kamil Glik. Typowy zakapior. Szedł na każdą piłkę głową, wsadził nogę, przerwał atak. Idealnie współpracowali z Michałem Pazdanem.

Co z tym zrobić?

Jest problem, Probierz powiedział, że nie zmieni ustawienia z trójką obrońców. Jakub Kiwior coś zaczął grać, wcześniej czy później będzie filarem naszej defensywy. Ale Jana Bednarka trzeba wystawiać, bo nie ma lepszego. Jest aż tak źle. To jest dla mnie dramatyczne. On przecież tylko przegrywa mecze w lidze angielskiej. Wiesz, jak to zostaje w psychice zawodnika? To tak, jakby napastnik nie strzelił gola w dwudziestu meczach. Wszyscy o tobie piszą, że jesteś ostatni w lidze, z najgorszą defensywą, a później przychodzi mecz kadry i zaczynasz myśleć: "Boże, żebym tylko żadnego błędu nie popełnił". I nie grasz na swoim poziomie.

W kadrze nie ma Matty'ego Casha. To błąd?

Umiejętności ma, ale jest notorycznie kontuzjowany. W piłce ważne jest jedno: każda drużyna potrzebuje pięciu lub sześciu wyrobników. Takich się najbardziej ceni. Wyrobnik zrobi swoje w obronie, wybiega 90 minut, błędy popełnia bardzo rzadko, jest schematyczny, ale konsekwentny. Ja też nie byłem zawodnikiem, który na boisku robił cuda. Ale powtarzalnością dajesz drużynie pewność.

Zaczęliśmy wychowywać za dużą liczbę ofensywnych zawodników i brakuje typowych obrońców - twardych, z charakterem. Może powinienem otworzyć w Warszawie akademię, w której spersonalizowałbym trening pod grę w defensywie. Pokazywałbym, jak należy wyprowadzać piłkę, przerywać akcję, ustawiać się i skutecznie zatrzymywać rywala.

A co z obsadą bramki w kadrze?

Niech rywalizują. Jest Łukasz Skorupski i Marcin Bułka. Kamil Grabara to bardzo dobry bramkarz, ale nie da się słuchać gadania ludzi, że on w reprezentacji musi być i koniec. Selekcjoner ma swoją koncepcję. Może uznał, że ma lepszych bramkarzy? Grabara dopiero zaczął występować w Bundeslidze.

Nasza kadra to dziś poziom Szkocji?

Nie zgodzę się. Potrafimy grać fajna piłkę i zrobić wynik. Potrzeba trochę wiary i jaj. Z Portugalią i Chorwacją u siebie jesteśmy w stanie zdobyć cztery punkty.

Cztery?

Tak. Tylko nasze braki musimy łatać charakterem i zaangażowaniem. Gruzja dała najlepszy przykład na Euro 2024. My też słynęliśmy kiedyś z podobnego nastawienia. Dodawaliśmy dziesięć, piętnaście procent z "wątroby' i kadra osiągała dobre wyniki. Gruzja ma dwóch dobrych piłkarzy, a resztę roboty robią wyrobnicy zaangażowaniem i walką. Albo popatrz na Rumunię. Stworzyli kolektyw. Przecież oni żadnej gwiazdy nie mają. Nasz zespół musi po prostu walczyć.

A ty wracasz jeszcze do walki w klatce?

Na razie robię przerwę. Mam jeszcze umowę na dwie walki, ale zobaczymy. Ostatnio rozwiodłem się z żoną bez orzeczenia o winie, mam teraz nową partnerkę i skupiam się na życiu zawodowym i rodzinnym.

rozmawiał Mateusz Skwierawski, WP SportoweFakty

* Reprezentacja Polski rozegra w październiku dwa mecze w Lidze Narodów - z Portugalią (12.10) i Chorwacją (15.10) w Warszawie.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty