Vinicius Junior, Raphinha, Ederson, Rodrygo Goes czy Marquinhos to tylko część gwiazd reprezentacji Brazylii. Z takimi zawodnikami na pokładzie kadra ta powinna osiągać sukcesy, a tymczasem jest w kryzysie.
"Canarinhos" w kwalifikacjach do mistrzostw świata 2026 w strefie CONMEBOL zajmują obecnie dopiero 4. miejsce i to za sprawą tego, że reprezentacji Ekwadoru odebrano 3 punkty. To wynik zdecydowanie poniżej oczekiwań, zwłaszcza że Brazylijczycy przegrali 4 z 9 spotkań.
Słabą formę swoich rodaków dostrzegł między innymi Luiz Inacio Lula da Silva. Prezydent Brazylii postanowił publicznie podzielić się kontrowersyjnym pomysłem, na który wpadł.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Szokujące sceny! Młodzi piłkarze skoczyli sobie do gardeł
- Od jakiegoś czasu uważam, że w reprezentacji Brazylii powinni grać zawodnicy, którzy rywalizują w lidze brazylijskiej. W rozmowie z prezydentem brazylijskiej federacji powiedziałem, że ci, którzy grają za granicą nie są lepsi od tych, którzy grają tutaj - wyznał "Lula", cytowany przez tamtejsze media.
- Nie mamy za granicą Garrinchy, czy Romario. Jest wielu młodych piłkarzy, którym Bóg pozwolił odnieść sukces, ale oni nie są jeszcze gwiazdami. Tu w Brazylii mamy dobrych zawodników o tej samej jakości. To, co mówię, ma potwierdzenie. Bramki przeciwko Chile (wygrana 2:1 - przyp. red.) zdobyło dwóch zawodników grających w Brazylii w barwach Botafogo. Daj więc szansę zawodnikom, którzy tutaj grają - zaapelował prezydent do selekcjonera Dorivala Juniora.
W kadrze meczowej na ostatnie spotkanie 6 z 24 zawodników występuje w brazylijskiej Serie A. W podstawowym składzie znalazł się jedynie Igor da Cruz z Botafogo, a ławki rezerwowych weszli jego klubowy kolega Luiz Enrique i występujący w Flamengo Rio de Janeiro Gerson.