Awans Rakowa Częstochowa do PKO Ekstraklasy sprawił, że gwiazdą najlepszej ligi w naszym kraju stał się Ivi Lopez. Jednak na starcie przygotowań do minionego sezonu zerwał więzadło krzyżowe, co mocno wyhamowało jego karierę.
Lopez wrócił już jednak na właściwe tory i ponownie błyszczy w naszym kraju. Tym samym należy do ważnych postaci Rakowa, w którym ponownie ma okazję współpracować z Markiem Papszunem, któremu wiele zawdzięcza.
W rozmowie z "Przeglądem Sportowym Onet" podkreślił, że bardzo dużo dał mu nasz kraj. Jednak postanowił podzielić się aspektami, które jego zdaniem są minusami w Polsce.
- Bariera językowa jest jedną z nich, mimo że sporo już rozumiem. Poza tym jest zimno, a jedzenie się różni. Z kolei ludzie w porównaniu z Hiszpanami są bardziej introwertyczni. My jesteśmy ekspresyjni, lubimy wychodzić z domu. Zauważyłem, że waszej mentalności bliżej do północy Europy. Ale i tak chcę podkreślić, że bardzo dobrze się tu czuję - przyznał Lopez.
Jednak Hiszpan nie ma wątpliwości, że cztery lata temu decyzja o przyjęciu oferty z Polski była dla niego najlepszą. W końcu stał się taką gwiazdą, iż mimo kontuzji, który wykluczyła go z gry na długi czas, otrzymał ofertę od czeskiej Slavii Praga.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Niesamowite show młodego bramkarza. "To naprawdę się wydarzyło"