Jedyną bramkę Biało-Czerwone straciły w 14. minucie. Po dośrodkowaniu z lewej strony boiska i przedłużeniu piłki przez jedną z rywalek do siatki trafiła Choe Rim-Jong. Był to pierwszy i jedyny stracony gol przez naszą drużynę na tym turnieju.
- To pierwsze uczucie to na pewno rozczarowanie. Z drugiej strony okazje się, że mamy nad czym pracować. Finalizacja jest kluczem do tego, by wygrywać mecze. Zagraliśmy świetne spotkanie. Strategia na mecz się powiodła. Błąd indywidualny spowodował, że straciliśmy bramkę, ale mieliśmy swoje trzy złote minuty. Mieliśmy trzy dogodne sytuacje, w które wierzyliśmy, ze je wypracujemy i je wypracowaliśmy - mówił na gorąco po spotkaniu trener Marcin Kasprowicz.
Przez większość ćwierćfinału Polki były raczej w defensywie, ale mogły ukąsić rywalki po kontrach lub stałych fragmentach gry. Gra obronna kosztowała je jednak mnóstwo sił.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Ależ to zrobili. Stracili gola, a po 10 sekundach był już remis
- Ogólnie w obronie przez cały mecz wyglądaliśmy bardzo dobrze. Koreanki jedyne okazje stwarzały po dośrodkowaniach, na co akurat kładliśmy nacisk na treningu przed meczem. Wiedzieliśmy czego się spodziewać w grze rywalek. Postawiliśmy na dyscyplinę w kryciu i odpowiednie zarządzanie polem karnym, chociaż nie byliśmy tutaj tak skuteczni, jak powinniśmy. Nasze rywalki bardzo dynamicznie wbiegały w pole karne, co nam stwarzało wiele problemów - ocenił selekcjoner reprezentacji Polski kobiet do lat 17.
Z drugiej strony trzeba przyznać, że jeśli chodzi o liczbę oddanych strzałów, reprezentacja Korei Północnej dominowała. To ona miała częściej piłkę przy nodze. Jednak - szczególnie w pierwszej połowie - polski zespół mógł wykorzystać jedną z nielicznych okazji.
- Mieliśmy swoje sytuacje, jak choćby Oliwii Związek. Potem rozegraliśmy rzut wolny po swojemu, niestety piłkę złapała bramkarka Korei. Boleję nad brakiem skuteczności, bo taki detal decyduje o tym, że nie wygrywa się kluczowych meczów. Ale reasumując, muszę przyznać, że jestem zadowolony z realizacji taktyki przez moje zawodniczki w trakcie całego meczu ćwierćfinałowego. Przykład Angielek (które przegrały 0:4 - przyp. red.) pokazał jak powinniśmy się zachować w starciu z Koreankami - stwierdził Kasprowicz.
Po końcowym gwizdku Biało-Czerwone zalały się łzami. Czuły, że brakowało im niewiele, choć przecież przegrały z jedną z najlepszych młodzieżowych ekip na świecie.
- Taki jest sport. Mogę pogratulować reprezentacji Korei i życzyć jej powodzenia w kolejnych meczach na mundialu. Chce jednak podkreślić, że jestem dumny z zespołu. Stawiliśmy czoła wszystkim najlepszym. Wyszliśmy z grupy i zagraliśmy w ćwierćfinale. To ogromna radość. Te piłkarki podołały wyzwaniu, by grać z najlepszymi na świecie. Obieramy już kolejne kursy naszym statkiem, który popłynie do kolejnych sukcesów. Chcemy wygrywać. Za chwilę zgrupowanie kadry U-19 i kolejne mecze. Wracamy z podniesioną głową do Polski. Na ćwierćfinał mistrzostw świata polska piłka czekała 31 lat. Szkoda, że przegraliśmy, ale nie z byle kim - zaznaczył trener Biało-Czerwonych.
Co warto podkreślić, już w przyszłym roku w Polsce odbędą się Mistrzostwa Europy kobiet do lat 19, w których - najprawdopodobniej - zobaczymy dużą część tej drużyny. Z kolei w roku 2026 nad Wisłą odbędą się Mistrzostwa Świata do lat 20.
- Chciałbym w tym miejscu życzyć sobie i nam, żebyśmy nie zmarnowali tego, co zrobiliśmy. Mamy jeszcze rezerwy. Przypomnę, że to są piłkarki w wieku 16 i 17 lat, z którymi ciągle można wiele rzeczy wypracować, by je rozwinąć. Przy dobrym ich dalszym prowadzeniu, jestem przekonany, że wiele z nich w przyszłości trafi do pierwszej reprezentacji. Podobnie było w 2013 roku. Złote dziewczyny z tamtego turnieju są dziś liderkami kadry prowadzonej przez Ninę Patalon - uważa Marcin Kasprowicz.
- Te piłkarki dają nadzieję na świetlaną przyszłość kobiecej piłki w Polsce. Najważniejsza będzie kontynuacja, czyli bardzo dobry występ na Mistrzostwach Europy, których w 2025 roku będziemy organizatorem. To są dziewczyny sukcesu, brązowe medalistki mistrzostw Europy, jesteśmy jedną z ośmiu najlepszych drużyn na świecie! Odprawiliśmy z kwitkiem reprezentację Brazylii, która płakała wracając do domu - zakończył.