Jakub Wilk to kolejny kontuzjowany zawodnik po Manuelu Arboledzie, Sewerynie Gancarczyku, Grzegorzu Wojtkowiaku oraz Marcinie Kikucie. 24-letni pomocnik Kolejorza podczas czwartkowego treningu upadł tak niefortunnie, że zwichnął sobie bark i konieczna będzie operacja. Według wstępnych prognoz lekarzy, absencja Wilka potrwa dwa lub trzy miesiące. Oznacza to, że lechita nie przepracuje w pełni okresu przygotowawczego do rundy wiosennej.
- To chyba jakieś fatum. Pierwszy raz w życiu się z takim czymś spotykam - mówi o sporej liczbie kontuzji trener Jacek Zieliński, który stara się jednak zachować spokój. - Nie ma co załamywać rąk, bo co cię nie zabije, to cię wzmocni. Musimy dokonać kolejnej roszady i grać. Pocieszające jest to, że spotkanie z Koroną jest ostatnim meczem w tym roku.
Uraz Wilka otwiera szansę przed Andersonem Cueto lub Mateuszem Możdżeniem, który niedawno przy chorobie "Wilczka" zagrał od pierwszej minuty. Najbardziej prawdopodobny jest jednak scenariusz, że obaj wyjdą na boisko w wyjściowym składzie. Możdżeń powinien zająć miejsce w środku pola Dimitrije Injaca, który łata dziury w obronie. - Spokojnie się zastanowimy i podejmiemy decyzję. Anderson od dłuższego czasu jest przygotowany, aby grać w dłuższym wymiarze czasowym i myślę, że da sobie radę - zakończył Zieliński.
Jakub Wilk miał bardzo udany początek sezonu i regularnie strzelał bramki. Z czasem jednak obniżył loty i spadła na niego spora lawina krytyki ze strony kibiców.