Aston Villa przegrała z Club Brugge 0:1 w meczu Ligi Mistrzów po kuriozalnym rzucie karnym spowodowanym przez Tyrone'a Mingsa. Menedżer Unai Emery nie krył frustracji wobec zachowania swojego obrońcy.
Aston Villa straciła szansę na zdobycie punktów w meczu Ligi Mistrzów, gdy w drugiej połowie Tyrone Mings nieoczekiwanie podniósł piłkę rękami w polu karnym po podaniu od bramkarza Emi Martineza. Sędzia Tobias Stieler zgodnie z przepisami wskazał na jedenasty metr, a kapitan Club Brugge, Hans Vanaken, pewnie wykorzystał rzut karny.
Były sędzia Premier League i felietonista "The Sun Sport", Mark Halsey, poparł decyzję arbitra. - Sędzia nie miał innej opcji. Piłka była w grze, a to był szkolny błąd Mingsa. Aston Villa nie może mieć żadnych pretensji. To po prostu niewiarygodne, że zawodnik jego kalibru to zrobił - stwierdził Halsey.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Hat-trick to jedno. To trafienie można oglądać bez końca!
- To największy błąd, jaki widziałem w mojej karierze - skomentował Emery, cytowany przez "The Sun". - Nie mogliśmy uwierzyć, że doświadczony zawodnik popełnił taki błąd - dodał.
Incydent przypominał sytuację z zeszłego sezonu, gdy Gabriel z Arsenalu popełnił podobny błąd w meczu z Bayernem Monachium. Wtedy jednak sędzia okazał łaskę, uznając, że nie leży to w duchu gry.
Porażka przerwała serię zwycięstw Aston Villi w tegorocznej Lidze Mistrzów. Zawodnicy będą musieli szybko wyciągnąć wnioski i skupić się na kolejnych spotkaniach, by odzyskać formę na europejskiej arenie.