Artur Leszek urodził się z mózgowym porażeniem dziecięcym i deformacją stóp. Lekarze nie dawali mu wielkich szans na to, że kiedyś wstanie z wózka inwalidzkiego. Jednak kilka lat temu pojawiła się nadzieja.
Specjalistyczna rehabilitacja była szansą na nowe, lepsze życie. Początkowo nic nie przychodziło łatwo, ale z każdymi zajęciami robił postępy. W końcu mógł uniezależnić się od wózka. Chodził o kulach albo z balkonikiem. Najwięcej frajdy sprawiały mu wypady na mecze. Uwielbia sport, zwłaszcza piłkę nożną. Mieszka w Siemianowicach Śląskich i jest wiernym kibicem Ruchu Chorzów.
Niestety w ostatnim czasie pojawiły się problemy. - Poczułem straszne bóle w stopach. Pojawiały się po dłuższych spacerach. Udałem się do Otwocka, na konsultację do profesora Jarosława Czubaka. Obejrzał RTG i powiedział mi, że niestety bez operacji moje chodzenie zupełnie się skończy, za dwa-trzy lata. I wtedy nie będzie już w stanie mi pomóc - rozpoczyna rozmowę z WP SportoweFakty Artur Leszek.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Ależ to wymyślił! Gol bezpośrednio z rzutu rożnego
27 maja 2024 r. Artur trafił na stół operacyjny i poddał się operacji rekonstrukcji stopy. Prawa noga trafiła do gipsu, aż pod kolano. Bóle przed operacją były dotkliwe, ale to, co 32-latek przeżył po niej, trudno porównać z czymkolwiek.
"Wyglądał jak zombie"
Jolancie Piotrowskiej, mamie Artura, krwawiło serce, gdy patrzyła na cierpienie syna.
- Po operacji Artur przez 11 dni i nocy nie przespał ani sekundy. Byłam na pogotowiu i prosiłam o jakieś leki przeciwbólowe. Dali mu najsilniejszy psychotropowy lek - Nasen. Można go używać tylko przez krótki okres, bo bardzo uzależnia. I nawet po tym środku nie zasypiał... Wyglądał jak zombie - wspomina Jolanta Piotrowska.
Z czasem ból zaczął ustępować, ale Artur wiele tygodni spędzał głównie na leżąco. - Mama wypożyczyła łóżko rehabilitacyjne, materac przeciwodleżynowy i podnośnik, żebym mógł przemieszczać się do toalety - mówi Artur Leszek.
- Nigdy nie było tak, żeby Artur się nie podnosił. Teraz jednak dostaliśmy od lekarza absolutny zakaz obciążania tej stopy. Zdewastowaliśmy futryny w mieszkaniu, używając podnośnika, ale to nie było ważne - Jolanta Piotrowska uśmiecha się tylko na moment. - Był to dla Artura bardzo ciężki okres. Nawet przeżył depresję - dodaje ze smutkiem w głosie.
22 października kibic ze Śląska pojechał na kontrolę do Otwocka. Od profesora usłyszał, że wszystko przebiega zgodnie z planem, ale czeka go długa i męcząca praca. A konkretnie kolejne cztery operacje. - Najpierw jeszcze jedna na prawą stopę, w kwietniu przyszłego roku. Później dwie operacje na lewą stopę i ostatnia na biodro - wylicza Artur Leszek.
Cztery bolesne operacje
- Lekarz otworzył mu szansę i dał nadzieję na to, będzie dużo lepiej. Nawet nie wyklucza, że po operacji biodra Artur będzie mógł chodzić samodzielnie. Obecnie biodro go "wykręca", dlatego nie ma stabilności pionowej. Po pierwszej operacji Artur płakał. Mówił, że nie podda się następnej, ale jak zobaczył efekt, to zmienił zdanie. Jest świadomy tego, jakie cierpienie będzie przechodził. To bardzo poważna operacja - całkowita rekonstrukcja stawu skokowego wraz z artrodezą - wyjaśnia mama Artura.
Wielką podporą dla 32-latka jest rehabilitantka Justyna Majcherczyk. - Bardzo mnie wspiera. Wzięła wolne w swojej pracy, by pojechać ze mną do Otwocka i dowiedzieć się, jak mnie rehabilitować. Jestem jej za to bardzo wdzięczny - podkreśla Artur Leszek.
Pytany o swoją walkę o sprawność, siemianowiczanin często podkreśla, że czuje się jak piłkarz, który wraca po kontuzji. Tyle że zawodowi piłkarze zwykle mogą liczyć na kompleksową rehabilitację zapewnianą przez kluby. U Artura jest nieco inaczej.
- Ciągła rehabilitacja to podstawa ku temu, by osiągnąć efekty. Niestety ze względu na ograniczone fundusze ćwiczę tylko raz w tygodniu - tłumaczy Artur Leszek. - Powinien ćwiczyć przynajmniej trzy razy tygodniowo, niestety nie dysponujemy takimi środkami. Jestem na świadczeniu pielęgnacyjnym, mój syn ma rentę socjalną, niestety rehabilitacja z miesiąca na miesiąc drożeje - mówi Jolanta Piotrowska.
Zbiórka na powrót do sprawności
Dlatego właśnie mama Artura zdecydowała się zwrócić z prośbą o wsparcie finansowe. Na portalu zrzutka.pl założyła zbiórkę. Celem jest zgromadzenie 120 tys. złotych. To środki, które pozwolą Arturowi powrócić do sprawności. Do końca pozostało tylko dziewięć dni, a na razie udało się uzbierać niespełna 10 procent wspomnianej kwoty.
O zbiórce usłyszał Martin Konczkowski, piłkarz Ruchu Chorzów, który w 2019 r. zdobył mistrzostwo Polski z Piastem Gliwice. Sam odezwał się do mamy Artura i zaoferował pomoc. Przekazał koszulkę swoją oraz Daniela Szczepana, napastnika Ruchu. - Z licytacji uzyskałem za nie ponad 2 tys. zł. Z Martinem znam się od 2014 roku. Zobowiązał się, że mi pomoże i słowa dotrzymał. Jest osobą, która ciągle wspiera mnie mentalnie - mówi Artur z wdzięcznością w głosie.
Nie krył wzruszenia, gdy zobaczył inną wpłatę. Remigiusz Pertkiewicz, którego poznał podczas gali KSW, wpłacił na jego zbiórkę 2 tys. zł.
Sport, a zwłaszcza piłka nożna, to dla Artura wielka pasja. Meczów Ruchu praktycznie nie opuszcza. Także tych wyjazdowych, na które jeździ z przyjaciółmi. Żartuje, że nawet termin operacji "dopasował" do terminarza "Niebieskich". Musiał zrezygnować raptem z dwóch wyjazdów - do Opola i Gdyni. - Na pierwszym meczu u siebie byłem w gipsie, na wózku. Piłka nożna dawała mi ukojenie w trudnych momentach, po bolesnej operacji - podkreśla.
Kiedyś jeździł także na mecze reprezentacji Polski. Szczególnie cenił Łukasza Fabiańskiego, z którym nawiązał kontakt. Bramkarz załatwiał mu bilety na spotkania Biało-Czerwonych. Jeszcze przed operacją Artur, wraz z kolegami, poleciał do Londynu na mecz West Hamu z Liverpoolem.
Piłkarz Ruchu mile go zaskoczył
Artur od wielu lat zbiera koszulki piłkarskie. Gdy rozmawiałem z nim 2,5 roku temu, wyliczył, że ma ich 132. Jak obecnie przedstawia się jego kolekcja?
- W ostatnim czasie dostałem kilka koszulek od piłkarzy Ruchu. Między innymi od Bartka Barańskiego, którego bardzo cenię. To młody talent, bardzo podziwiam jego determinację i zapał. Na jednym z meczów wyjazdowych spotkałem jego dziewczynę Klaudię. Zapytałem ją, czy byłaby szansa na otrzymanie koszulki Bartka. Mile mnie zaskoczył, gdy sam do mnie napisał, a po meczu z Kotwicą Kołobrzeg mi ją wręczył. Dostałem także koszulkę Daniela Szczepana oraz Mateusza Bogusza z Los Angeles FC - wylicza.
W kolekcji ma prawdziwe skarby, m.in. bluzę bramkarska Ryszarda Kołodziejczyka, golkipera Ruchu Chorzów, który zdobył z nim tytuł mistrzowski w 1989 r. Koszulkę po wywalczeniu mistrzostwa (z Piastem) przekazał mu także wspomniany Martin Konczkowski.
Poniżej można wesprzeć zbiórkę na rehabilitację i leczenie Artura:
Michał Fabian, WP SportoweFakty