Robert Lewandowski między 12. a 23. rokiem rozwijał się przede wszystkim w Polsce. To oznacza, że kluby, w których grał w tym okresie, po każdym transferze polskiego napastnika otrzymują 5 proc. kwoty całego transferu do podziału. Tak stanowią przepisy, wprowadzone w życie w 2001 roku, dotyczące mechanizmu solidarnościowego FIFA.
Bayern Monachium zarobił 45 milionów euro na sprzedaży "Lewego". W związku z tym FC Barcelona musi rozdysponować 2,25 miliona euro między Varsovię, Deltę Warszawa, Legię Warszawa, Znicz Pruszków, Lecha Poznań i Borussię Dortmund. Polskie kluby łącznie otrzymają około 8,5 miliona złotych. To rekord w naszym kraju, biorąc pod uwagę wpływy z mechanizmu solidarnościowego FIFA.
Podział solidarity payment z transferu Roberta Lewandowskiego do Barcelony:
Klub | Lata gry objęte odszkodowaniem | Kwota odszkodowania | % kwoty transferu |
---|---|---|---|
Varsovia | 2000-2004 | ok. 565 tys. euro | 1.25% |
Delta Warszawa | 2005 | ok. 113 tys. euro | 0.25% |
Legia Warszawa | 2005-2006 | ok. 225 tys. euro | 0.5 |
Zniszcz Pruszków | 2006-2008 | ok. 450 tys. euro | 1% |
Lech Poznań | 2008-2010 | ok. 450 tys. euro | 1% |
Borussia Dortmund | 2010-2012 | ok. 450 tys. euro | 1% |
W marcu ubiegłego roku skontaktowaliśmy się z prezesem Varsovii. Marek Krzywicki informował nas, że Katalończycy nie płacą (więcej -> TUTAJ).
W lutym sytuacja uległa poprawie. - Co rok, we wrześniu, powinniśmy otrzymywać jedną czwartą całej kwoty. W naszym przypadku dostaliśmy pierwszą transzę pod koniec stycznia, czyli opóźnienie wyniosło kilka miesięcy - mówił nam prezes Delty Andrzej Trzeciakowski.
Dowiedzieliśmy się, że FC Barcelona zaczęła przestrzegać terminów. - Płacą te pieniądze. Nie zawsze dokładnie w wymagany dzień, ale wywiązują się z zobowiązań. Klub niczego nam nie zalega - mówi WP SportoweFakty Tomasz Matuszewski, prezes Znicza Pruszków. - Tegoroczna rata była trzecią. Za rok dostaniemy ostatnią z nich - dodaje.
Pieniądze wpłynęły też na konto Delty. - Z tego, co wiem, wszystkie kluby otrzymały należne im środki, my również. Już nie spóźniają się z wpłatami. Być może zdarzy się drobny poślizg, ale to nie jest coś, co wymagałoby od nas jakiejkolwiek reakcji - mówi WP SportoweFakty Andrzej Trzeciakowski, prezes Delty Warszawa.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Ależ to był strzał! Można oglądać i oglądać
Przez to, że kluby otrzymują pieniądze w ratach, trudno im je wydać na większe przedsięwzięcie. - Może gdyby tak nie było, dałoby się zrobić z nimi coś więcej. Jest inaczej. Nie mówimy zatem o ogromnych kwotach. Jak w każdym klubie mamy swój budżet i dzięki takim środkom go powiększamy. Możemy inwestować w akademię, powiększać fundusze na badania, ale to wciąż za mało, by myśleć o większym, strukturalnym rozwoju - opowiadał nam Trzeciakowski.
- Pieniądze od FC Barcelony na pewno są ważne i nie można powiedzieć, że to małe środki, ale nasz budżet nie jest absolutnie od nich zależny. Gdyby było inaczej, nie świadczyłoby to najlepiej o polityce klubu. Budżet planuje się na bieżąco, z dużym wyprzedzeniem. Musimy być gotowi na wiele nieprzewidzianych sytuacji, także kryzysowych. Dlatego doceniamy ten zastrzyk pieniędzy, lecz na pewno nie jest on dla nas kluczowy. Środki traktujemy przede wszystkim jako zabezpieczenie finansowe - tłumaczył nam w lutym Tomasz Matuszewski, prezes Znicza Pruszków.
We wrześniu 2025 roku polskie kluby otrzymają ostatnią ratę od FC Barcelony.
Bogumił Burczyk, dziennikarz WP SportoweFakty
Kibicuj "Lewemu" i FC Barcelonie na Eleven Sports w Pilocie WP (link sponsorowany)