Po faulu Podolskiego musiał przejść badania. Takie ma zdanie o piłkarzu Górnika

Getty Images / SOPA Images/WP SportoweFakty/Tomasz Kudala / Damian Kądzior i Lukas Podolski
Getty Images / SOPA Images/WP SportoweFakty/Tomasz Kudala / Damian Kądzior i Lukas Podolski

Lukas Podolski ostro sfaulował Damiana Kądziora w meczu Górnika Zabrze z Piastem Gliwice (1:0). Na temat zachowania mistrza świata wypowiedział w rozmowie z portalem weszło.com piłkarz Piasta, który ucierpiał wskutek tego agresywnego wejścia.

Damian Kądzior odniósł się do brutalnego faulu Lukasa Podolskiego. Pomocnik uważa, że to zdarzenie nie było zwykłym boiskowym starciem. - Byłem dziś (poniedziałek 25.11 - przyp. red.) na RTG. Na szczęście badania nie wykazały żadnych pęknięć czy złamań - powiedział zawodnik.

32-latek przyznał, że po meczu odczuwał ból i miał problem z chodzeniem. - Jest lekki problem z torebką stawową, ale nie sądzę, żebyśmy mówili o dłuższej przerwie - dodał. Piłkarz podkreślił, że udało mu się uniknąć poważniejszych konsekwencji dzięki szybkiej reakcji.

Kądzior nie zgadza się z narracją Podolskiego, który tłumaczył swoje zachowanie gorącą atmosferą derbów. - Takiego faulu nie da się wytłumaczyć w taki sposób - stwierdził w wywiadzie dla serwisu weszło.com. Zawodnik Piasta Gliwice zaznaczył, że taka postawa nie przystoi zawodnikowi o klasie piłkarza Górnika Zabrze.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Bramkarz był bezradny. Kapitalny gol w Hiszpanii

- To tylko świadczy o klasie człowieka. Ja jestem inaczej wychowany i inaczej do takich rzeczy podchodzę - powiedział.

Faulowany gracz ma nadzieję na szybki powrót do gry. - Jestem przekonany, że w tym roku jeszcze zagram. Byleby opuchlizna zeszła - mówił. Zawodnik podkreślił, że jego kontrakt kończy się za pół roku, co dodatkowo motywuje go do szybkiego powrotu na boisko.

Ostatecznie mecz zakończył się zwycięstwem Górnika 1:0, a sytuacja z udziałem Podolskiego była komentowana też w niemieckich mediach, które nie szczędziły mu krytyki. Mistrz świata nie otrzymał za swój faul nawet żółtej kartki.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty