O ile w lidze francuskiej Paris Saint-Germain spisuje się bez zarzutu, to w Champions League drużyna zawodzi na całej linii. Paryski klub zajmuje dopiero 26. miejsce na 36 drużyn w nowym formacie Ligi Mistrzów.
Czarę goryczy przelała wtorkowa porażka z Bayernem Monachium (0:1). W szeregach paryskiego zespołu najbardziej widoczny był Ousmane Dembele, jednak skrzydłowy nie był w stanie odmienić losów spotkania.
"Ta trzecia porażka w rozgrywkach nie jest paraliżująca, ale nie ma już prawa do błędów" – czytamy w "L'Equipe". "Mistrz Francji wygrał tylko jeden z pierwszych pięciu meczów, a kolejne trzy zadecydują o jego coraz bardziej ponurej przyszłości w Europie" – dodaje gazeta.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Ależ to wymyślił! Gol bezpośrednio z rzutu rożnego
"PSG nadal tonie" – pisze Sport.fr. "Na tę chwilę francuska drużyna nie ma szans na awans do kolejnej rundy. Trzy porażki w pięciu kolejkach i tylko jedno zwycięstwo na koncie – koniecznie trzeba wygrać 10 grudnia w Salzburgu" - czytamy.
Trener Luis Enrique stanął w obronie swoich piłkarzy, nawet jeśli oznaczało to napiętą wymianę zdań z dziennikarką francuskiego "Canal+". - Odpowiedzialność jest wspólna, na dobre i na złe. Nie trzeba szukać bohaterów ani winnych – powiedział.
Hiszpański szkoleniowiec podkreślił jedność zespołu i wziął winę na siebie.
- Nie zgadzam się, że szukamy wymówek. Nasz projekt jest bardzo interesujący, bardzo obiecujący. Nawet kiedy przegrywamy, chcemy atakować. Jeśli ktoś jest odpowiedzialny, to ja. Jestem tutaj, spokojnie, już znaleźliście winnego. Akceptuję wszelką krytykę - stwierdził Luis Enrique, cytowany przez "sport.es".