Jedynego gola w spotkaniu zdobyła w 57. minucie Natalia Padilla-Bidas, która trafiła do pustej bramki właśnie po podaniu od Ewy Pajor. To był jeden z kontrataków, czyli głównych broni Biało-Czerwonych w tym spotkaniu.
- Na boisku rozumiemy się świetnie. Ona cały czas ciągnie na bramkę przeciwnika i wiem, że mogę jej poszukać za każdym razem. Widziałam od początku tej akcji kątem oka, że Natalia idzie sama, więc od razu pomyślałam, że do niej zagram, bo będzie miała sytuację na pustą bramkę. Cieszę się z tego, bo padł z tego gol - komentowała po spotkaniu piłkarka FC Barcelona.
Niespełna dziesięć minut później ona sama mogła podwyższyć prowadzenie po kolejnym szybkim ataku. Trafiła jednak w słupek bramki strzeżonej przez Manuelę Zinsberger. - Kilka centymetrów w prawo i byłaby druga bramka. Taki jest futbol, nie zawsze wpada. Niewiele brakowało - powiedziała.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Zlatan wciąż to ma. "Wybryk natury"
Polki wygrały 1:0, choć jeszcze w kwietniu oraz lipcu z tą samą reprezentacją Austrii w fazie grupowej Ligi Narodów przegrały dwa razy po 1:3. Co więc się zmieniło?
- Po przeanalizowaniu całej dywizji A, wiedziałyśmy co poprawić w naszej grze, aby w takich meczach grać lepiej, mocniej, bardziej zdecydowanie oraz takimi małymi detalami wygrywać takie mecze. Jesteśmy bardzo dumne z tego, że jest 1:0 dla nas, ale wiemy też, że przed nami w Austrii tak samo trudny mecz jak w piątek - odpowiedziała Pajor.
I dodała: - Było dużo mądrości na boisku - w defensywie i ofensywie. Wiedziałyśmy jak bronić, jak być ustawionym, pozamykać przestrzenie, przez które uwielbiają atakować. Bardzo dobrze też chroniłyśmy naszego pola karnego i szukałyśmy naszych wyjść - wyliczała.
Pod koniec pierwszej połowy kapitan reprezentacji Polski dostała w polu karnym podanie od - jakże by inaczej - Natalii Padilli-Bidas. Za pierwszym razem jej strzał został zablokowany, za drugim zaś Virginia Kirchberger rzuciła się jej pod nogi powodując upadek. Jednak hiszpańska sędzia Olatz Rivera Olmedo nie podyktowała rzutu karnego. Nie dostała też sygnału z wozu VAR, by to zrobić.
- Szczerze mówiąc nie pamiętam sytuacji z rzutem karnym. Było dużo tej walki. Ale jeśli pojawiają się głosy, że ta jedenastka mogłaby zostać podyktowana, to... przecież mamy VAR żeby to sprawdzić. Ale to już historia, nie ma to znaczenia w tym momencie - skwitowała Ewa Pajor.
W grze reprezentacji Polski widzieliśmy dużo zadziorności oraz gry na kontakcie. Słowem pozytywnej sportowej złości. Zapytaliśmy więc najlepszą polską piłkarkę o to, czy dzięki transferowi do Barcelony łatwiej jest jej rozgrywać mecze o taką stawkę w kadrze.
- Gram już długo na tym wysokim poziomie - czy to w Wolfsburgu wcześniej, czy teraz w Barcelonie. To doświadczenie zebrane przez ostatnie lata w reprezentacji czy także w Lidze Mistrzów daje mi większy spokój i jestem dzięki temu jedną z najbardziej doświadczonych zawodniczek w kadrze. Lubię pomagać drużynie i dziewczynom. Cały ten zespół zasłużył na wielkie brawa - odpowiedziała.
Rewanż, do którego polskie piłkarki przystąpią z jednobramkową zaliczką, odbędzie się we wtorek o 18:15 w Wiedniu.
Z Gdańska - Krzysztof Sędzicki, WP SportoweFakty