Jagiellonii Białystok zabrakło centymetrów. Trener czuje niedosyt

PAP / Jerzy Muszyński / Adrian Siemieniec przed meczem Jagiellonii z Pogonią Szczecin
PAP / Jerzy Muszyński / Adrian Siemieniec przed meczem Jagiellonii z Pogonią Szczecin

Powtórki pokazały, że anulowana bramka Lamine'a Diaby'ego-Fadigi padła z minimalnego spalonego. Dlatego trener Adrian Siemieniec czuł niedosyt po zremisowanym 1:1 meczu Jagiellonii Białystok z Pogonią Szczecin.

Remis 1:1 w Szczecinie jest trzecim z rzędu Jagiellonii Białystok. Wcześniej podopieczni Adriana Siemieńca dzielili się punktami ze Śląskiem Wrocław w PKO Ekstraklasie i z NK Celje w Lidze Konferencji.

Sytuacja, do której powracał trener na konferencji prasowej, wydarzyła się w 82. minucie. Lamine Diaby-Fadiga strzelił do bramki dwie minuty po wejściu na boisko z ławki rezerwowych, ale trafienie zostało anulowane po długiej wideo weryfikacji. W ten szczęśliwy sposób, dzięki minimalnemu spalonemu, Pogoń utrzymała wynik 1:1.

- Biorąc pod uwagę sytuację z końcówki, w której była nieuznana bramka, jest niedosyt. Dziękuję drużynie za trud, który włożyła w spotkanie i kibicom, którzy przemierzyli kolejne kilometry, żeby nas wspierać - mówi trener Adrian Siemieniec na konferencji prasowej.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: gola zapamięta do końca życia. Co tam się stało?!

- Przez większą część mieliśmy kontrolę nad meczem. Utrzymywaliśmy się przy piłce, stwarzaliśmy zagrożenie i graliśmy tak jak chcieliśmy. Zabrakło nam jednak do zwycięstwa. Mamy punkt i on również jest cenny. Przed nami kolejna krótka przerwa i szykujemy się do meczu w Pucharze Polski z Olimpią Grudziądz - dodaje Siemieniec.

Pogoń Szczecin prowadziła po pierwszej połowie dzięki strzałowi Efthymisa Koulourisa. W kwadransie po przerwie Jesus Imaz odpowiedział na gola Greka i jak się okazało, ustalił wynik na 1:1. Także Portowcy mieli później szanse na rozstrzygnięcie meczu, z których najlepszej nie wykorzystał Adrian Przyborek.

- Dwa różne mecze w jednym. W pierwszej połowie prowadziliśmy, ale nie mieliśmy kontroli w wielu momentach. Za szybko pozbywaliśmy się piłki. W drugiej części meczu poszliśmy wyżej, a nasz pressing był bardziej skuteczny. Było mnóstwo sytuacji z obu stron i na pewno nasze były lepsze w końcówce meczu. Gra była dzięki temu bardzo atrakcyjna dla kibiców - opowiada Robert Kolendowicz, trener Pogoni.

- Akceptujemy punkt za remis i idziemy dalej. Wcześniej przeplataliśmy zwycięstwa z porażkami. Teraz po wyjazdowej wygranej zdobyliśmy punkt w domu. Mam nadzieję, że przeniesiemy wiarę z tego meczu na środowy w Pucharze Polski. W skrócie, będzie nam potrzebna wyższa skuteczność i w ofensywie, i w defensywie. To będzie kluczem do wyeliminowania Zagłębia - mówi trener Pogoni.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty