Po wieloletniej chorobie zmarł Jan Furtok. Legenda GKS-u Katowice, ale jednocześnie reprezentant Polski, wicekról strzelców niemieckiej Bundesligi czy dyrektor sportowy kadry narodowej. Nieoceniona postać w historii polskiego futbolu. Nic więc dziwnego, że śmierć 62-latka wstrząsnęła środowiskiem.
Pogrzeb w Katowicach przyciągnął tłumy (TUTAJ znajdziesz więcej szczegółów), a Polski Związek Piłki Nożnej ogłosił, że każdy mecz I, II i III ligi (wcześniej taką samą decyzję podjęły władze PKO Ekstraklasy) w dniach 29.11.-2.12. rozpocznie się od minuty ciszy ku pamięci zmarłego piłkarza.
Oto komunikat.
Jakież było zdziwienie kibiców, kiedy okazało się, że 29.11 przed spotkaniem Ruch Chorzów - Odra Opole (I liga) na Stadionie Śląskim minuty ciszy nie było. Kontrowersji dodaje fakt, że kibice Ruchu i GKS-u Katowice od wielu lat nie przepadają za sobą.
- Rzeczywiście, z naszych informacji wynika, że tylko na tym jednym stadionie nie było minuty ciszy dla naszego wielkiego piłkarza - przyznał w rozmowie z WP SportoweFakty rzecznik prasowy PZPN Tomasz Kozłowski.
Przed pozostałymi 62 meczami organizatorzy zadbali o odpowiednie uczczenie Furtoka.
Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się od ludzi związanych z chorzowskim klubem, że organizatorzy spotkania obawiali się reakcji ze strony kibiców (buczenia, gwizdów). Dlatego postanowili nie podporządkować się komunikatowi PZPN.
Zapytaliśmy rzecznika prasowego Ruchu Chorzów Tomasza Ferensa o powód takiej decyzji "Niebieskich". "Klub nie będzie komentował tej sprawy. Stosowne wyjaśnienia skierowaliśmy do Polskiego Związku Piłki Nożnej" - przeczytaliśmy w SMS-ie od Ferensa (telefonu nie odebrał).
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Kuriozalny gol! Najdziwniejszy "swojak" sezonu?
Wyjaśnienia okazały się rzeczywiście potrzebne, bowiem sprawa znalazła swój finał na czwartkowym (5.12.) posiedzeniu Komisji Dyscyplinarnej PZPN. - Tak, rzeczywiście zajęliśmy się tą sytuacją - powiedział nam Rzecznik Dyscyplinarny PZPN Adam Gilarski.
A Kozłowski poinformował nas o decyzji: - Na Ruch została nałożona kara w wysokości 5 tysięcy złotych.
To najniższy z możliwych wymiar kary zgodnie z Regulaminem Dyscyplinarnym PZPN. Decyzja jest nieprawomocna, klub może się jeszcze odwołać.
Marek Bobakowski, dziennikarz WP SportoweFakty