Motor niemal pewny utrzymania (relacja)

Obie drużyny walczą o pozostanie na zapleczu Orange Ekstraklasy. Po środowym meczu znacznie bliższy celu jest Motor, z kolei sytuacja Pelikana staje się bardzo trudna, gdyż na 6 kolejek przed końcem zajmuje on ostatnie miejsce w tabeli z dorobkiem 20. punktów.

Niezbyt licznie zgromadzona publiczność na stadionie przy alejach Zygmuntowskich pierwszą groźną akcję oglądała dopiero w 11. minucie. Szybki kontratak wtedy przeprowadzili gospodarze. Daniel Koczon podał w pole karne do Kamila Stachyry, który długo zwlekał z oddaniem strzału, a gdy uderzył piłka odbiła się od obrońców Pelikana i minęła poprzeczkę.

Po kwadransie gry Stachyra urwał się defensorom, ale Maciej Pastuszka zdołał dobiec do niego i przewrócił napastnika Motoru, wychodzącego na czystą pozycję. Arbiter jednak nie dopatrzył się w tym zagraniu naruszenia przepisów.

Motor bardzo często gościł w okolicach pola karnego rywali. Liczne ataki w końcu przyniosły efekt. W 19. minucie zupełnie niepilnowany Paweł Maziarz uderzył zza szesnastki, a Marcin Ludwikowski ofiarnie obronił ten strzał, wybijając piłkę poza linię końcową. Marcin Syroka z narożnika boiska dośrodkował wprost na głowę Michała Maciejewskiego, który skierował futbolówkę do siatki.

Jednobramkowe prowadzenie wcale nie usatysfakcjonowało gospodarzy, więc nadal szturmowali bramkę Pelikana. W 26. minucie Syroka płasko dośrodkował, a jeden z rywali w ostatniej chwili zmienił tor lotu piłki, tuż przed Kamilem Stachyrą. Po półgodzinie gry było już 2:0. Kolejny raz piłkę w pole karne wrzucał Syroka, a defensorzy Pelikana nie upilnowali zamykającego akcję Koczona. Najlepszy strzelec Motoru nie mógł zmarnować tej wyśmienitej okazji - strzałem głową pokonał Ludwikowskiego. - Bardzo cieszę się, że zdobyłem tę bramkę. Do końca zostało parę meczów i mam nadzieję, że jeszcze coś wpadnie - przekonuje Koczon.

Końcówka I połowy przyniosła sporo emocji. Najpierw Koczon miał jeszcze jedną dobrą sytuację do zmiany wyniku, lecz posłał piłkę tuż obok spojenia. Po chwili główkował Marcin Pacan i Przemysław Mierzwa instynktownie obronił to uderzenie.

W przerwie trener Bogdan Pisz zdecydował się na zmianę bramkarza. Boisko opuścił, grający z nr 1, Ludwikowski - jego miejsce zajął były golkiper Motoru Jakub Studziński, również z jedynką na plecach. Dziwić może, że sędziowie dopuścili do takiej sytuacji, tym bardziej, że w protokole przy nazwisku rezerwowego bramkarza widniał nr 12.

W drugiej części spotkania było jeszcze więcej niedokładnych podań i gry w środku pola. Nie zabrakło jednak sytuacji podbramkowych. W 50. minucie Rafał Król przymierzył zza pola karnego i minimalnie się pomylił. Odpowiedź Pelikana nastąpiła 5 minut później, kiedy Przemysław Cichoń posłał piłkę tuż obok słupka bramki gospodarzy.

Obie drużyny z czasem coraz rzadziej zmuszały bramkarza przeciwnika do interwencji. Motor kontrolował przebieg gry i czekał na kontrataki, zaś Pelikan miał ogromne problemy ze sforsowaniem defensywy lublinian.

W 78. minucie Rafał Król po raz kolejny był bliski wpisania się na listę strzelców. Kapitalnie uderzył z ostrego kąta, lecz Studziński zachował się bez zarzutu. Na sekundy przed ostatnim gwizdkiem arbitra Motor zadał decydujący cios. Mateusz Kołodziejski wpadł w pole karne, golkiper wyszedł w jego kierunku, więc napastnik starał się odegrać do partnerów. Piłka dotarła do Marcina Popławskiego, który z najbliższej odległości skierował ją do siatki.

Motor Lublin - Pelikan Łowicz 3:0 (2:0)

1:0 - Maciejewski 20'

2:0 - Koczon 30'

3:0 - Popławski 90'

Składy:

Motor Lublin: Mierzwa - Maciejewski, Płotka, Ptaszyński, Syroka - Rafał Król, Maziarz, Żmuda - Stachyra (68' Popławski), Kamil Król (63' Kamiński), Koczon (79' Kołodziejski).

Pelikan Łowicz: Ludwikowski (46' Studziński) - Pastuszka, Petrik, Staniek, Cichoń - Adamczyk (46' Hyży), Łochowski, Wilk (71' Kowalczyk), Pacan, Wyszogrodzki - Sojka.

Żółte kartki: Rafał Król, Maziarz (Motor).

Sędzia: Marcin Roguski (Warszawa).

Widzów: 1500 (gości: 0).

Najlepszy piłkarz Motoru: Daniel Koczon.

Najlepszy piłkarz Pelikana: Maciej Wyszogrodzki.

Piłkarz meczu: Daniel Koczon.

Źródło artykułu: