Maciej Kmita: Długo negocjował pan indywidualną umowę z Cracovią?
Krzysztof Kaliciak: Temat Cracovii był poruszany już od dłuższego czasu i trwały rozmowy. W kwestii indywidualnego kontraktu nie było dłuższych negocjacji. Zaszło tylko małe nieporozumienie, kiedy przyjechałem do Krakowa. To się wyjaśniło, przeszedłem badania i czekam na ich wyniki.
Mówi pan o nieścisłości. Chodziło o kwestie formalne czy warunki finansowe?
- Moje wymagania finansowe nie są duże. Zawsze trwają negocjacje na żywo i nie był to duży problem. Szybko doszliśmy do porozumienia.
Kiedy pojawił się pierwszy kontakt ze strony krakowskiego klubu? Już po zakończeniu rundy czy jeszcze w trakcie rozgrywek?
- Pod koniec rundy mój menedżer wspominał mi o Cracovii. Generalnie jednak powiedziałem, że dopiero zimą będę o tym myślał. Bez sensu było zawracanie sobie głowy nowym klubem w trakcie rozgrywek, więc stwierdziłem, żeby mówił mi o tym dopiero po zakończeniu rundy. Tak było i dopiero zimą zaczęły się rozmowy. Nie ukrywam też, że czekałem też na to, co się wydarzy w GKS-ie. Czekałem, czekałem i nic się nie zmieniało, więc dlatego taka decyzja.
Miał pan oferty z innych zespołów? Mówiło się o Górniku Polkowice...
- Znam bardzo dobrze dyrektora sportowego tego klubu, a także trenera. To jest klub, który dzwonił do mnie jako pierwszy, jeszcze w połowie rundy. Było wiele ofert ciekawych finansowo. Propozycja Ruchu Radzionków była najbardziej konkretna. Były zapytania z I ligi, oferty z ekstraklasy. Kiedy pojawiła się jednak Cracovia, po wszystkich przemyśleniach tylko ona została mi w głowie. Jest to klub, w którym wszystko organizacyjnie jest poukładane. Można skupić się tylko na graniu i podnoszeniu swoich umiejętności przy świetnym trenerze i jego pomocnikach. Uważam, że tu można się rozwijać i na dzień dzisiejszy był to dla mnie najlepszy wybór.
Rozmawiał pan już z trenerem Lenczykiem na temat swojej roli w drużynie?
- Dwa tygodnie temu zostałem zaproszony na rozmowę z trenerem, który bardzo pozytywnie mnie ocenił. Powiedział, że widzi mnie w zespole, i żebym walczył o pierwszy skład.
Trener Lenczyk jesienią stawiał na grę jednym napastnikiem, którym był Radosław Matusiak. To nie może wróżyć panu wielu szans na grę od pierwszej minuty...
- W czasie tej rozmowy trener mówił, że - nie wiem na ile będzie to aktualne - chciałby grać dwoma napastnikami. Gdyby zdrowy był Bartosz Ślusarski, już jesienią grałby dwójką. Nie miał jednak zawodnika, któremu mógłby zaufać i grać od początku dwoma napastnikami. Nie wiem jaka będzie taktyka na wiosnę, ale będę walczył o miejsce. Wiadomo, że Radosław Matusiak ma renomę, chociaż nie strzelił tylu bramek co Lewandowski. Ale szansa na pewno będzie.
Przed związaniem się z Cracovią zasięgnął pan opinii wśród zawodników, których pan zna, a którzy mają kontakt z Pasami? Myślę tu o Piotrze Polczaku albo Łukaszu Uszalewskim, który był ostatnio wypożyczony do Katowic z Cracovii.
- Znam jeszcze Kamila Witkowskiego z Polkowic, a także Damiana Misana. Zawsze jest tak, że ci co grają, nie marudzą, a ci co nie grają, mogą powiedzieć coś na niekorzyść. O przejściu do Cracovii zdecydowały względy sportowe, to jest klub z ekstraklasy. Tak jak mówiłem, tu można skupić się tylko na graniu, a nie myśleniu o tym, co będzie za miesiąc, czy dwa. W GKS-ie, któremu bardzo wiele zawdzięczam i dziękuję, takie problemy zawsze były. Cieszę się, że trafiłem do klubu, gdzie tego nie ma.
Biorąc pod uwagę te kłopoty Gieksy, władze "wypychały" pana z klubu już teraz, ponieważ w lecie nie dostałyby za pana ani złotówki.
- Mówiło się, że ktoś zainwestuje w GKS i mieliśmy rozmawiać o przedłużeniu umowy oraz podwyższeniu pensji. Wtedy jednak zdecydowałem, że chcę odejść, a prezesi uszanowali tą decyzję. Rozmawiałem też z trenerem Nawałką, który mówił, żebym jeszcze się zastanowił, czy jestem gotowy, i że on zawsze mnie widzi w zespole. Miałem propozycję zostania w Katowicach, więc to była moja decyzja. Gdyby było wiadomo już, jaki sponsor wchodzi do klubu, może bym się zastanowił, ponieważ bardzo dobrze czułem się w GKS. Jednak tam dalej jest niestety bez zmian.
Powoli pnie się pan po szczeblach kariery. Po czterech latach gry na zapleczu ekstraklasy, trafia pan do klubu z ambicjami gry w europejskich pucharach. Ile zostawia pan sobie czasu na aklimatyzację w nowym, zespole i w ekstraklasie?
- Na pewno jest to jakiś przeskok, nowa drużyna, wyższy poziom treningów. W Cracovii są ograni w ekstraklasie zawodnicy. Obóz przygotowawczy pokaże gdzie jestem, ale pełny obraz będzie w pierwszych meczach. Jeśli dostanę szansę, to tylko ode mnie będzie zależeć czy ją wykorzystam, czy nie. W GKS-ie było tak, że presja zdobywania bramek spoczywała głównie na mnie i na Bartoszu Iwanie. W Cracovii jest Radosław Matusiak, jest Bartosz Ślusarski, który dochodzi do siebie po kontuzji. Myślę, że po pół roku będę wiedział jak to może wyglądać. Na pewno będę starał się jak najmocniej. Nawet jeśli trener nie będzie na mnie stawiał, to nie będę się obrażał, lecz będę walczył i próbował udowodnić, że warto dać mi szansę.