Brak powołania dla podstawowego bramkarza kadry za kadencji Leo Beenhakkera, odbił się szerokim echem w polskich mediach. Wiele mówiono o ultimatum, jakie nowy selekcjoner miał postawić przed Arturem Borucem. Według doniesień, Franciszek Smuda kazał golkiperowi... schudnąć i wziąć się za treningi.
O tym, że takowego ultimatum nie było, zapewnia trener bramkarzy reprezentacji, Jacek Kazimierski. - Mówiliśmy żeby Artur schudnął, ale to nie było żadne ultimatum. Jeżeli będzie w formie i zarazem czuł się dobrze w swojej wadze, to wszystko będzie w porządku - mówi w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Kazimierski.
Według Kazimierskiego, Boruc nie będzie musiał spełniać nadzwyczajnych wymogów, by wrócić do kadry. Nowy sztab szkoleniowy reprezentacji, wymaga od Boruca większej samodyscypliny i zaangażowania w grę, jednocześnie podkreślając, że jego szanse stoją na równi z resztą bramkarzy.
- Wymagamy od niego po prostu dobrej gry. To jest tak dobry bramkarz, który po tym co zrobił w kadrze, musi być traktowany na równi z innymi. Także sprawa Boruca w kadrze jest otwarta - zapewnia szkoleniowiec bramkarzy reprezentacji Polski.
W prasie często pojawiały się informacje, jakoby faworytem Smudy do miejsca w bramce miał być Łukasz Fabiański. Bramkarz Arsenalu nie mógł zagrać w pierwszych meczach za kadencji nowego szkoleniowca, więc ten postawił na Tomasza Kuszczaka.
Jak zapewnia Kazimierski, sprawa miejsca w bramce nie została z góry przesądzona i pod uwagę będzie brana wyłącznie forma sportowa, jaką będą prezentować pretendenci. - Wszystko zależy od tego, jak oni będą prezentować się w swoich klubach. To jest dla nas najważniejsze - deklaruje opiekun reprezentacyjnych golkiperów.