- We wtorek w Białymstoku pomagałem kręcić pasztet dla babci mojej narzeczonej Ani, więc mogę się pochwalić, że wiem już jak się go robi - cztery razy w jedną stronę - uśmiecha się Rafał Gikiewicz. - Trochę tego przywiozłem do Olsztyna i na pewno będzie smakował, bo sam robiłem. Mam nadzieję, że również mojej rodzinie i przyjaciołom przypadnie on do gustu - dodaje.
Gikiewicz ma swoje ulubione potrawy, którymi będzie się rozkoszował podczas wigilijnej wieczerzy. - Uwielbiam pierogi i rybę po grecku - opowiada. - Mógłbym to jeść codziennie, choć dostaliśmy od trenera wytyczne odnośnie wagi, więc nie mogę sobie pozwolić na zbyt wiele. Ale trochę zjem, bo inaczej być nie może. Później trzeba się będzie poruszać, ponieważ otrzymaliśmy rozpiskę, którą musimy rzetelnie wykonywać. Trochę świątecznych potraw jednak mi nie zaszkodzi, gdyż nie mam tendencji do tycia - twierdzi.
- Co pod choinkę? Jestem zwolennikiem drobiazgów, bo prezenty od rodziców, czy brata lub innych bliskich mi osób dostaję niemal codziennie. W tym roku mogę nawet nic nie otrzymać, chciałbym tylko być zdrowy. Jeśli kontuzje mnie ominą, to na pewno będę szczęśliwy - dodaje Gikiewicz.
Sylwester już za kilka dni, a "Giki" przyznaje, że nie wie jeszcze, gdzie będzie witać 2010 rok. - Powiem szczerze, że nie mam planów na Sylwestra. Możliwe, że spędzę go w Białymstoku i zabiorę tam braci, choć istnieje też możliwość, że zostanę w Olsztynie. Tak naprawdę co roku planuję to na ostatni gwizdek, gdyż nie jestem zwolennikiem wyjeżdżania gdzieś do ciepłych krajów. Wolę w tym czasie przebywać w domu z rodzicami i znajomymi, ponieważ nie widuję ich czasami przez dłuższy okres - kończy bramkarz żółto-czerwonych.