Pierwsza połowa dała wielkie nadzieje Legii Warszawa na to, że to nie będzie takie złe spotkanie. Jednak druga część odmieniła oblicze tego widowiska. Zawodnicy Chelsea FC, którzy weszli w drugiej połowie, zrobili olbrzymią różnicę.
- Myślę, że w pierwszej połowie byliśmy całkiem zdyscyplinowani, staraliśmy się bronić jak najlepiej, ale w drugiej połowie, gdy oni przyspieszyli, to było już dla nas trudniejsze - ocenia po przegranej 0:3 z Chelsea Steve Kapuadi.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Co to było?! Zdobyła gola z połowy boiska!
Druga połowa pokazała prawdziwy poziom obu drużyn, bowiem wtedy ekipa Goncalo Feio nie przeprowadziła prawie żadnego groźnego ataku i miała bardzo duży problem z wyjściem z własnej połowy boiska.
- To była po prostu inna piłka nożna, inny poziom i oczywiście to trochę irytujące, jeśli przegraliśmy w taki sposób. Mogliśmy dużo lepiej zagrać z piłką przy nodze. Oddawaliśmy im piłkę zbyt łatwo, a oni potrafili to bardzo dobrze wykorzystać - mówi podstawowy obrońca "Legionistów".
Mimo tego warto szukać pozytywów nawet po takim ciężkim meczu, w którym mało dało się zrobić, w końcu nadzieja umiera ostatnia.
- Mecz piłkarski trwa 90 minut. Broniliśmy się dobrze przez 45 minut, a na końcu przegraliśmy 3:0. To była dobra lekcja. Teraz mamy mecz ligowy w niedzielę (z Jagiellonią Białystok przyp. red.), a potem wracamy na Stamford Bridge, żeby się cieszyć grą - kończy Kapuadi.
Mecz rewanżowy odbędzie się w następny czwartek 17 kwietnia o godzinie 21.00.