Przeżył piekło wojny. Stawi czoła Barcelonie?

Getty Images / Rafa Babot / Na zdjęciu: Vedat Muriqi
Getty Images / Rafa Babot / Na zdjęciu: Vedat Muriqi

FC Barcelona nie może lekceważyć Mallorki, której kluczowym ogniwem jest Vedat Muriqi. Napastnik z Kosowa jako dziecko przeżył piekło wojny. Po latach przyznał, że cudem uszedł z życiem.

RCD Mallorca chce skończyć z łatką "wańki-wstańki", co sezon walczącej o utrzymanie na poziomie La Ligi i jest na dobrej drodze. Drużyna zakończyła poprzedni sezon na ósmym miejscu w stawce, a na dodatek sensacyjnie dotarła do finału Pucharu Króla, gdzie w serii rzutów karnych musiała uznać wyższość Athletiku Bilbao.

Teraz podopieczni Jagoby Arrasate chcą zapewnić sobie przepustkę do europejskich pucharów. Na tym etapie rozgrywek plasują się na ósmym miejscu w tabeli i coraz więcej wskazuje na to, że spróbują swoich sił w eliminacjach Ligi Konferencji.

Zawodnicy Mallorki będą więc szczególnie zmotywowani we wtorkowy wieczór. Wprawdzie w grudniu zeszłego roku ekipa Arrasate została rozbita przez Barcelonę 1:5, natomiast w rewanżu "Blaugrana" może mieć dużo trudniejsze zadanie.

ZOBACZ WIDEO: Stadiony świata. Na tego gola można patrzeć i patrzeć

Sport zapewnił mu godne życie

We wspomnianym spotkaniu honorową bramkę dla swojej drużyny zdobył Vedat Muriqi. W Mallorce odpowiedzialność za strzelanie goli biorą właśnie reprezentant Kosowa oraz pochodzący z Kanady Cyle Larin.

Na Majorkę Muriqi przeniósł się w 2022 roku, po nieudanym pobycie w Lazio. W rzymskim zespole nie był w stanie wygryźć bramkostrzelnego Ciro Immobile i po transferze jego kariera znowu nabrała rozpędu.

W kolejnych sezonach w barwach Mallorki strzelał kolejno: 5 i 15 goli. Dziś ma już siedem trafień w swoim dorobku i najprawdopodobniej poprawi swoje statystyki z poprzednich rozgrywek.

Spędził również wiele lat w Turcji, biorąc barw takich klubów, jak Giresunspor, Genclerbirligi, Fenerbahce czy Caykur Rizespor. Transfer do Hiszpanii i występy w czołowej europejskiej lidze były dla niego spełnieniem marzeń.

24 kwietnia Muriqi będzie obchodził swoje 30. urodziny. To piłkarz, który ma pewne ograniczenia, ale dla klubu pokroju Mallorki jest bardzo wartościowy. Futbol zupełnie odmienił jego życie.

"Żołnierze napadli na nasz dom"

Muriqi przyszedł na świat w roku 1994. Miał pięć lat, gdy jak wiele innych albańskich rodzin w Kosowie, chcąc uniknąć krwawego konfliktu z Serbią, musiał wyemigrować do Albanii. Rodzina Muriqiego miała dwie godziny na wyprowadzkę. Po latach sam przyznał, że cudem uszedł z życiem.

- W tym czasie serbskie wojska otoczyły wszystkich mężczyzn podczas wojny w Kosowie, torturując ich i zabijając. Serbscy żołnierze napadli na nasz dom i kazali nam odejść. "Dokąd jedziemy?" - zapytałem moją matkę. Powiedziała mi: "Jedziemy na wakacje". Prosiliśmy mamę o chleb każdego ranka. Wiedziałem, że moja mama płacze z powodu swojej bezradności. Niektórzy ludzie przynosili nam herbatę i kawę, cukier do jedzenia zamiast słodyczy. Zostaliśmy w Albanii przez około 2 miesiące - wspominał w rozmowie z klubowymi mediami Fenerbahce.

W Albanii mieszkał w jednym pokoju razem z 50 osobami. Największego dramatu doświadczył jednak, mając siedem lat. Jego ojciec, także zawodowy piłkarz, zmarł na zawał serca, którego doznał w trakcie jednego z meczów.

- Po wojnie w Kosowie nie było nic w prawie każdej sferze życie, ale szczególnie w sporcie. Nikt nie chciał zacząć grać. Kiedy powiedziałem wujkowi, że chcę zostać profesjonalnym piłkarzem, zaczął się śmiać i powiedział mi, że to bardzo trudne. Potem wszystko zaczęło się zmieniać, miałem szczęście i ciężko pracowałem, żeby dostać się do profesjonalnego futbolu - stwierdził na łamach "El Pais".

Zanim wybrał reprezentację narodową, zgłaszali się do niego Albańczycy i Turcy. Decyzję podjął w mgnieniu oka po tym, jak skontaktowali się z nim działacze z Kosowa. Od lat z dumą reprezentuje barwy swojego kraju.

Vedat Muriqi stał się rozpoznawalnym piłkarzem, lecz nie zapomina o swoich korzeniach. Jego wypowiedź przytoczył "ESPN". - Za kawę, którą piję, za kawałek chleba, który jem, zawsze dziękuję Bogu, ponieważ wiem, przez co przeszedłem. Przeszliśmy przez niezwykle trudne czasy. Doceniam małe rzeczy. Bardzo cenię to, co w tych czasach jest mało cenione, ale żaden człowiek nie powinien doświadczać wojny.

We wtorkowy wieczór Mallorca z Muriqim w składzie powalczy o punkty z FC Barceloną. Spotkanie rozpocznie się o godz. 21:30.

Komentarze (3)
avatar
Dziad Parchaty
22.04.2025
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Dlaczego na zdjęciu nie ma Lewandowskiego tak jak zawsze nawet gdy artykuł go nie dotyczy? 
avatar
Gregorius07
22.04.2025
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Największa bzdura powielana przez mainstream. Źli Serbowie i dobrzy Albańczycy. Największych czystek w bałkańskim kotle dokonywali... Chorwaci. Ustasze chcieli państwa czystego rasowo, więc mor Czytaj całość
Zgłoś nielegalne treści