FC Barcelona była zdecydowanym faworytem tego meczu i od pierwszych minut miała olbrzymią przewagę.
To była po prostu miazga. Gra toczyła się praktycznie cały czas na połowie Mallorki. Podopieczni Hansiego Flicka z łatwością kreowali kolejne sytuacje, przedostawali się w okolice pola karnego i wręcz bombardowali bramkę przeciwnika.
Problem polegał na tym, że przez 45 minut nie udało się ani razu pokonać stojącego w bramce Leo Romana. Albo świetnie bronił albo gospodarze niemiłosiernie pudłowali.
W sumie Barca oddała w pierwszej połowie aż 24 strzały (z czego pięć było celnych).
Jak podaje "Opta Jose" taka sytuacja w La Lidze nie wydarzyła się przynajmniej od sezonu 2003/04.
Brakuje bardziej dokładnych danych, ale to wynika z faktu, że kiedyś nie było tak bardzo rozbudowanej technologii i statystyki nie były zbierane aż na taką skalę, jak obecnie.
O ile przed przerwą się nie udało, o tyle tuż po zmianie stron wynik spotkania otworzył Dani Olmo.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Fenomenalne gole to ich wizytówka. Znowu to potwierdzili