Drużyna 1.FC Koeln wywalczyła upragniony awans do Bundesligi i zrobiła to pomimo nieobecności swojego kluczowego piłkarza, Tima Lemperle. Zawodnik wdał się w bójkę i doznał złamania nosa oraz ran szarpanych twarzy. Ustalono, że był wtedy pijany. Miał 2,3 promila alkoholu w wydychanym powietrzu.
Lemperle po ośmiu dniach milczenia odniósł się do skandalu, który wybuchł przed decydującym meczem z 1.FC Kaiserslautern. Na swoim profilu na Instagramie przeprosił fanów za swoje nieprofesjonalne zachowanie.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Ależ to był gol! Można oglądać i oglądać
"Jako piłkarz i religijny człowiek nie zwróciłem wystarczającej uwagi na to, że powinienem być wzorem do naśladowania" - napisał Lemperle.
Tydzień przed meczem Lemperle, będąc pod wpływem alkoholu, wdał się w kłótnię z fanami na imprezie. W drodze do domu został zaatakowany przez mężczyznę, co skończyło się dla niego złamaniem nosa i wstrząśnieniem mózgu.
W mediach społecznościowych wybuchła fala krytyki, a podczas meczu Lemperle został wygwizdany przez kibiców.
Lemperle wyraził żal za wywołanie zamieszania przed ważnym meczem. "Nie zdawałem sobie sprawy, jaką niepokój mogę wywołać przed tak ważnym spotkaniem" - przyznał. Podziękował także drużynie za wsparcie i podkreślił, jak wiele dla niego znaczyła możliwość bycia częścią zespołu.
Choć Lemperle nie odniósł się do swojego transferu do TSG Hoffenheim, który ma nastąpić latem, podziękował drużynie za wsparcie. "Jestem wdzięczny, że mogłem być częścią tego zespołu" - dodał. Policja nadal prowadzi dochodzenie w sprawie incydentu.