Z Monachium Dariusz Faron, WP SportoweFakty
Przed finałem dużo mówiło się o tym, że PSG nie ma już wielkich gwiazd pokroju Kyliana Mbappe czy Lionela Messiego, ale ma zgraną i dojrzałą drużynę. Monachijski finał tylko to potwierdził. Jednocześnie w sobotni wieczór byliśmy świadkami narodzin nowej globalnej gwiazdy.
Choć tak naprawdę każdy podopieczny Luisa Enrique rozegrał fenomenalne zawody, jeden piłkarz wyrastał ponad wszystkich. 19-letni Desire Doue zdobył dwie bramki, a wieczór rozpoczął od wspaniałej asysty. Rzecz jasna przed finałem nie był anonimowy - strzelił w całym sezonie 13 goli i dołożył 15 asyst. Ale po tym, co zrobił w wielkim finale Ligi Mistrzów, będzie się o nim mówić na całym świecie.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Feta inna niż poprzednie. Nie świętował jak reszta
Takiej deklasacji w finale Ligi Mistrzów nie spodziewał się absolutnie nikt. To było idealne zwieńczenie perfekcyjnego sezonu PSG. Do mistrzostwa i Pucharu Francji dokładają trofeum najcenniejsze z możliwych.
Szybkie ciosy
Nie jesteśmy drużyną gwiazd, jednak pozostajemy zjednoczeni. Wiemy, jak razem cierpieć - mówił przed finałem na łamach "L’Equipe" francuski obrońca Interu, Benjamin Pavard. Poprzez cierpienie rozumiał jednak skuteczną do bólu defensywę, bo "Nerazzurri" już nieraz pokazali, że potrafią zneutralizować niezwykle groźnego przeciwnika.
Tym bardziej zaskakujące było to, co wydarzyło się w finale. Podopieczni Luisa Enrique nie mieli problemów ze złamaniem kodu do mediolańskiego sejfu. Już na początku meczu zrobili to dwukrotnie.
Po raz pierwszy Yann Sommer skapitulował w 12. minucie. Desire Doue dostał świetne podanie w pole karne od Vitinhi i zachował się niezwykle przytomnie. Zamiast strzelać, zagrał wzdłuż pola karnego do niepilnowanego Achrafa Hakimiego, któremu pozostało tylko dołożenie nogi. Ze względu na przeszłość w Interze Marokańczyk nie okazywał, jak bardzo cieszy się z gola, ale paryskie sektory eksplodowały z radości.
Wicemistrzowie Włoch jeszcze nie podnieśli się po tym ciosie, a w 20. minucie dostali kolejny. Tym razem dali się zaskoczyć szybką kontrą. Ousmane Dembele popędził lewym skrzydłem, rozrzucił na drugą stronę do Doue, a 19-latek oddał strzał. Piłka odbiła się od Federico Dimarco, myląc Sommera, i znów znalazła się w bramce Interu. Zanim mecz na dobre się rozpoczął, ekipa z Parku Książąt była bardzo blisko zwycięstwa w Lidze Mistrzów pierwszy raz w swojej historii.
To była całkowita dominacja mistrzów Francji.
Dość powiedzieć, że pierwszą groźną sytuację Inter stworzył sobie w 37. minucie. Marcus Thuram uderzył głową po dobrym dośrodkowaniu Hakana Calhanoglu z rzutu rożnego, jednak chybił. PSG miało mecz pod kontrolą. Tuż przed przerwą mogło dobić mediolańczyków, jednak po świetnej wrzutce Doue zamykający Dembele pomylił się z bardzo bliska. Luis Enrique i tak mógł być bardzo zadowolony. Jego piłkarze po koncertowej grze prowadzili po pierwszej połowie 2:0.
Trzeci finał Zalewskiego
Simone Inzaghi widział, że czas upływa, a w grze jego zespołu niewiele się zmienia. Dlatego posłał do boju Yanna Bissecka i Nicolę Zalewskiego. Polak stał się tym samym trzecim piłkarzem - po klubowym koledze Mchitarjanie i Emersonie Palmierim - który zagrał w finałach wszystkich trzech europejskich pucharów. Wcześniej jako zawodnik Romy walczył w najważniejszych spotkaniach Ligi Europy i Ligi Konferencji.
23-letni reprezentant Polski mógł dać impuls tuż po wejściu. Ładnie urwał się na lewym skrzydle i złamał do środka, ale został zablokowany. A próbując odzyskać piłkę, sfaulował rywala i dostał żółtą kartkę.
Jeśli ktokolwiek miał jeszcze jakieś wątpliwości, która drużyna podniesie puchar, pozbył się ich w 64. minucie. PSG postawiło kropkę nad "i" w cudowny sposób. Dembele odegrał piętką do wbiegającego Vitinhi, który posłał prostopadłe podanie do Doue. A że 19-latkowi wychodziło praktycznie wszystko, bez problemów pokonał Sommera płaskim strzałem.
Bezlitosny Paryż
Luis Enrique skakał przy linii z radości. A jego piłkarze nie zdejmowali nogi z gazu.
Na 4:0 podwyższył Chwicza Kwaracchelia. Gruzin wybiegł sam na sam i pewnie uderzył po krótkim rogu obok golkipera Interu. A wynik tuż przed końcem ustalili zmiennicy. Senny Mayulu wykorzystał świetne podanie od Barcoli i kropnął przy bliższym słupku. Paryżanie tańczyli z radości, zaś zdezorientowani i załamani piłkarze Interu czekali już tylko na końcowy gwizdek, który w końcu wybrzmiał.
- Najbardziej motywuje mnie chęć tworzenia historii z Paryżem. Po tu przyjechałem - aby pierwszy raz w ich historii wygrać Ligę Mistrzów. Pierwszy tytuł jest zawsze najtrudniejszy. Gdybyśmy tego dokonali, otworzylibyśmy drzwi dla przyszłych pokoleń w klubie - mówił na piątkowej konferencji prasowej Luis Enrique.
On i jego piłkarze nie otworzyli tych drzwi. Oni je wyważyli. PSG napisało najpiękniejszą kartę w swojej historii. Inter zostaje w tym sezonie z niczym.
Paris Saint-Germain - Inter Mediolan 5:0 (2:0)
1:0 - Achraf Hakimi 12'
2:0 - Desire Doue 20'
3:0 - Desire Doue 63'
4:0 - Chwicza Kwaracchelia 73'
5:0 - Senny Mayulu 87'
Paris Saint-Germain:
Gianluigi Donnarumma - Achraf Hakimi, Marquinhos, Willian Pacho, Nuno Mendes (78' Lucas Hernandez) - Joao Neves (84. WarrenZaire-Emery), Vitinha, Fabian Ruiz (84' Senny Mayulu) - Desire Doue (64. Bradley Barcola), Ousmane Dembele, Chwicza Kwaracchelia (64' Goncalo Ramos)
Inter Mediolan:
Yann Sommer - Benjamin Pavard (54' Yann Bisseck, 62' Matteo Darmian), Francesco Acerbi, Alessandro Bastoni - Denzel Dumfries, Nicolo Barella, Hakan Calhanoglu, Henrich Mchitarjan (62' Carlos Augusto), Federico Dimarco (54' Nicola Zalewski) - Marcus Thuram, Lautaro Martinez
Żółta kartka:
Achraf Hakimi (PSG) - Nicola Zalewski, Francesco Acerbi, Marcus Thuram Simone Inzaghi (Inter)
Sędzia:
Istvan Kovacs (Rumunia).