Polska w kiepskim stylu przegrała z Finlandią i kibice stawiają sprawę jasno: chcą dymisji Michała Probierza.
Wyniki nie pozostawiają złudzeń. Fatalne mistrzostwa Europy, beznadziejne występy w Lidze Narodów, tragiczny start w eliminacjach mistrzostw świata. Do tego odebranie opaski kapitańskiej Robertowi Lewandowskiemu, które doprowadziło do "zawieszenia" reprezentacyjnej kariery przez najlepszego strzelca w historii kadry.
- Były momenty dobrej gry i można było zakończyć ten mecz innym wynikiem, ale widocznie tak miało być. Może to i dobrze, bo coś się wreszcie zmieni - mówi nam były reprezentant Polski Sylwester Czereszewski.
- Nie zdziwię się, jak Probierz poda się do dymisji. Wydaje mi się, że kwestią czasu jest aż wyrok zostanie wykonany. Coś trzeba zrobić, bo tak dalej być nie może - dodał.
ZOBACZ WIDEO: Najpierw ucieczka ochroniarzom, a potem to. Rozczulające sceny
Rozmawialiśmy jeszcze przed pomeczową konferencją prasową Probierza. Dodajmy, że selekcjoner nie podał się do dymisji.
Po północy na portalu X (dawniej Twitter) pojawił się jednak wpis prezesa PZPN Cezarego Kuleszy. - Wezwałem trenera Probierza na rozmowę w cztery oczy, która dotyczyć będzie naszej dalszej współpracy - napisał.
- Pikujemy. Kulesza musi coś zrobić. Nawet nie chcę czytać komentarzy w sieci, natomiast wydaje mi się, że jutro będzie jeszcze większa nagonka na selekcjonera. Narzekaliśmy na poprzedników, ale tym razem Probierz razem z prezesem przeszli samych siebie pod każdym względem - grzmi Czereszewski.
- Przez te trzy dni wydarzyło się dużo, a to wcale nie musi być koniec. Może czegoś jeszcze się dowiemy i okaże się, że wyjdą kolejne kłamstwa czy niedopowiedzenia. Szkoda gadać, naprawdę - podsumował były kadrowicz.
Tomasz Galiński, WP SportoweFakty