Urodziła się w podopolskim Oleśnie, ale piłkarsko dojrzewała w Niemczech - w VfL Bochum, Serforder SV czy Arminii Bielefeld. A żeby było ciekawiej, na studia poleciała do Stanów Zjednoczonych na cztery lata. Oliwia Woś w seniorskiej reprezentacji Polski zadebiutowała dopiero w wieku 23 lat wykorzystując sytuację, w której na środku obrony z powodu kontuzji wypadło kilka podstawowych piłkarek.
Ale teraz to już pełnoprawna reprezentantka naszego kraju. Trener Nina Patalon mówi o niej, że to jej najszybsza stoperka w kadrze. Lubi poznawać świat, choć w jej wypowiedziach język polski miesza się z angielskim i odrobiną niemieckiego. Ale idzie się z nią dogadać, bo to naprawdę otwarta i pozytywna postać.
Krzysztof Sędzicki, WP SportoweFakty: Rozegrałaś 135 minut Euro na środku obrony przeciwko czołowym ekipom Europy. Mocno cię zniszczyły Niemki i Szwedki?
ZOBACZ WIDEO: Wypoczywa na sportowo. Nowa gwiazda Manchesteru United nie próżnuje
Oliwia Woś, obrończyni reprezentacji Polski: Zawsze tak jest. W takich meczach trzeba być stuprocentowo gotowym na każdą sytuację. Czuć zmęczenie, jednak nie różni się ono od tego, którego doświadczałyśmy chociażby w ubiegłym roku w Lidze Narodów. Grałyśmy już przecież mecze z silnymi przeciwnikami.
Wraz z trener Niną Patalon kiedy mówimy "Oliwia Woś", dokładamy pseudonim "ściana". Jak się z nim czujesz? Uśmiechasz się czy jednak to trochę zobowiązanie?
- Nie traktuję tego jako zobowiązanie. Też się czasem uśmiecham, ale przede wszystkim wiem, jakie są moje zadania oraz czego oczekuje ode mnie trenerka. To też jest na swój sposób fajne, bo dzięki temu wiadomo, że chodzi o to, żeby wykorzystać moje mocne strony, kiedy jestem na boisku.
Słyszę, że mieszasz trochę w rozmowie język polski z angielskim. To jak to jest - myślisz po angielsku i mówisz po polsku?
Szczerze mówiąc trochę tak jest, że tłumaczę sobie w głowie i dopiero mówię. Oczywiście rozmawiam w języku polskim, ale łatwiej i szybciej mi odpowiedzieć po angielsku, bo myślę w tym języku.
A skąd to się wzięło, skoro urodziłaś się w Polsce, a potem dorastałaś w Niemczech?
Język polski jest oczywiście moim ojczystym, ale byłam w Ameryce przez cztery lata i przez czas studiów oraz intensywną pracę, zaczęłam myśleć po angielsku i już zostało mi tak w głowie. Oceniam to jednak na plus, bo pomaga mi to w różnych sytuacjach życiowych.
Czy to, jak to Euro się potoczyło, jaka otoczka się wytworzyła wokół polskiej kadry, robiło na tobie wrażenie czy na przykład wyszłaś na mecz z Niemkami (w przerwie), czy Szwedkami jak na każdy inny.
Trochę tak i trochę tak. Dla mnie to jest ogromna duma, że możemy być tą pierwszą w historii drużyną grającą na Euro. To pokazuje, jaką pracę wykonałyśmy w ostatnich latach. Nie tylko za mojej "kadencji" w tej ekipie, ale też chodzi o pracę wykonaną przez cały kobiecy futbol w Polsce. Cieszę się, że mogę być częścią tego zespołu, grać z orłem na piersi, bo to jest naprawdę piękne uczucie. Nie każdy ma takie szczęście.
No dobrze, teraz jednak muszę zapytać bardzo poważnie, skoro rozmawiam ze stoperką - cztery z pięciu bramek straciliśmy po wrzutkach i główkach. Czy to jest tak, że naprawdę jest trudno zatrzymać rywalkę, nawet jeśli wiesz, co ona zrobi za chwilę?
Robiliśmy analizę i wiedziałyśmy, że raczej tak będą grać. Nie ma słabych drużyn na tym turnieju - Niemki i Szwedki to czołowe zespoły na świecie. Wiadomo, że one idealnie grają tę piłkę do środka. Dla nas to szansa, żeby popracować w tym obszarze i się tego nauczyć. Jeśli chodzi o zaangażowanie, to oczywiście robiłyśmy to, co mogłyśmy. Nie udało nam się zrealizować tego planu w stu procentach, bo straciłyśmy trzy bramki, ale chęci nie można nam odmówić. Niestety, to było za mało. Myślę, że jesteśmy w stanie się w tym poprawić.
Z jednej strony Polska po raz pierwszy występuje na Euro, ale z drugiej strony pojawiają się różne reakcje, choćby kibiców. Jak się na to zapatrujesz? Ludzie zaczęli mieć wobec was oczekiwania.
Oczekiwania każdy może mieć i to dobrze, bo tylko w ten sposób motywujesz się do tego, by być lepszym. Jeśli chodzi o doświadczenie, to czasem trzeba je zebrać w bolesny sposób. Tak było rok temu w dywizji A Ligi Narodów. Na koniec okazało się, że wygrałyśmy baraże z Austrią. To pokazuje, jaką pracę wykonałyśmy. Na Euro poprzeczka jest jeszcze wyżej.
A komentarze? Nie czytam, bo wiem, jaką mamy relację w drużynie i każda z nas dała z siebie wszystko. A mamy jeszcze mecz z Danią i to jest bardzo ważne dla nas spotkanie, bo chcemy strzelić bramkę, zdobyć punkty i skończyć pozytywnie turniej. Tak, żebym mogła stanąć przed lustrem i powiedzieć, że mam czyste sumienie, że zrobiłam wszystko, co się dało. A że nie wystarczyło do wygranej do tej pory... trudno, taka jest piłka.
Pozostając przy Dunkach - to teoretycznie najsłabsza z drużyn z naszej grupy, choć wciąż będą faworytkami.
W barażu z Austrią też byłyśmy underdogiem i mało kto w nas wierzył. Na koniec dałyśmy radę, bo wierzyłyśmy w siebie. Dla mnie są to mocne drużyny. Możemy ruszyć troszkę bardziej do przodu niż z Niemkami, ale mecz meczowi nie jest równy. To też jest kwestia dnia. Nie traktuję ich jako słabszych od Szwedek czy Niemek. Dla mnie to tak samo wysoka półka.
Czy uważasz że miałaś trochę szczęścia w życiu? Wskoczyłaś do kadry przy kontuzjach koleżanek. Awans z Austrią to też coś, czego mogliśmy się nie spodziewać. Sztuką jest być w odpowiednim miejscu i czasie?
Nie patrzę na futbol. Patrzę, gdzie mogę zrobić różnicę. Jestem tam, gdzie mogę się przydać. Mam szczęście, bo jestem w takim miejscu, że mogę dać nadzieję ludziom i pokazać, że należy podążać za marzeniami. Szczęście musi być po twojej stronie, ale nigdy nie wiesz, jak to się przełoży na życie - czasem futbol jest brutalny, a czasem najpiękniejszy na świecie.
Był moment, że w kadrze grałaś z numerem 4, ale gdy wróciła do gry Paulina Dudek - oddałaś jej ten numer i wzięłaś 5. Nie było ci żal?
Paulina Dudek ma ten numer i wiedziałam od razu, że jak tylko wróci do kadry, będę chciała go oddać. To dla mnie tylko liczba, to było dla mnie oczywiste.
Uczysz się od niej? Inspirujesz się nią?
Tak! Debiutowałam z Pauliną na środku obrony i bardzo mi zaimponowała. Bardzo jestem szczęśliwa, że mogę się od niej uczyć. Jest dla mnie naturalną liderką. Cieszę się, że mogę z nią grać, pracować, ale i rywalizować. To znaczy także bardzo dużo dla mojego rozwoju. Cieszę się tym momentem, bo Dudi miała też kilka kontuzji, ale ma tak silny mental, że zawsze wraca do grania. Potrzebujemy jej w drużynie.
Grałaś przez ostatnie kilka sezonów w Szwajcarii - masz trochę łatwiej w tym turnieju dzięki występom w FC Basel?
Tak naprawdę grałam tylko mecze na tych stadionach. Fajnie, że je znam, ale Euro to nowy świat dla nas. To, co mogłam zrobić, to przygotować się maksymalnie i po prostu cieszę się tym, że mogłam tu grać, bo lubię ten kraj, lubię tu przebywać, udzielają mi się tylko pozytywne emocje, ale nie było mi łatwiej. Mogłam też pokazać koleżankom, jak tu jest fajnie.
A jak zapatrujesz się na to, że od nowego sezonu wrócisz do ligi niemieckiej, do 1. FC Nuernberg. Będzie ostra rywalizacja?
Będzie ciekawie. Nie było mnie tam osiem lat. Czułam, że chciałam wrócić do Bundesligi. Myślę, że to dobry krok dla mnie. Szwajcarię uwielbiam, ale trzeba też patrzeć pod kątem swojego rozwoju.
Jak to Euro wpłynie na ciebie i na reprezentację Polski? W Europie będą patrzeć na nas inaczej?
My jesteśmy drużyną, która lubi grać fizycznie. Z nami nie gra się łatwo, bo się nie poddajemy. Ten pobyt na mistrzostwach Europy da tylko pozytywne owoce, nawet mimo przegranych meczów. Ja mam taki mental, że patrzę też na te dobre rzeczy. Doświadczenie jest najważniejsze i tylko w ten sposób możemy inspirować młodzież i patrzeć dalej w przyszłość. Bo to nie jest koniec tej reprezentacji.
To fantastyczne, że ludzie przyjeżdżają, by nas oglądać. To będą niezapomniane momenty dla nas i dla nich. Robimy to też dla tych osób, które nie miały tyle szczęścia, by się tu znaleźć. To jest dla mnie piękna strona piłki nożnej. To coś więcej niż samo granie na boisku.
Czy czujesz się już doświadczoną, pełnoprawną reprezentantką Polski?
Dla mnie to wielki przywilej mieć to reprezentacyjne doświadczenie. Ale to nie jest tak, że się stresuję. To jest taka duża radość. Wspaniale jest być w takiej pozycji. To też świadczy o tym, ile pracy w to włożyłyśmy. Większość osób tego nie widzi, a dla nas tak właśnie wygląda życie codzienne przez kilka lat. To jest część tej gry, ale uczucie, gdy wychodzi się na boisko w koszulce reprezentacji Polski, jest wyjątkowe i fantastyczne.