Jan Urban zastąpił Michała Probierza, który po przegranym meczu z Finlandią w Helsinkach (1:2) podał się do dymisji. - Jak zareagowałem? Reakcji nie było żadnej - mówi nam Zbigniew Boniek.
- A to z prostej przyczyny: od kilku dni było wiadomo, że to Janek zostanie selekcjonerem. W środę zostało to tylko potwierdzone w sposób oficjalny. Mogliśmy się do tej decyzji przyzwyczaić, przygotować i przespać z nią - komentuje były prezes PZPN.
"Trzeba posprzątać"
- Na pewno jest to wybór najbardziej popularny. Janek był faworytem opinii publicznej, kibiców. Trzeba mu tylko życzyć, by zaufanie, jakim obdarzył go PZPN, widząc zapotrzebowanie społeczne, przełożyło się na wyniki reprezentacji - kontynuuje nasz rozmówca.
Oprócz Urbana, w grze byli między innymi Jerzy Brzęczek czy Adam Nawałka. - Każdy z kandydatów, który był brany pod uwagę, miał swoje zalety. Można było wybrać tylko jednego. Jestem zadowolony, że padło na Janka, życzę mu wszystkiego najlepszego. To mój dobry kolega, z którym grałem w reprezentacji. Później nasze drogi się rozeszły, mieliśmy swoje życia. Po powrocie do kraju bacznie go obserwowałem i trzymam za niego kciuki. To po prostu dobry człowiek - mówi Boniek.
Przed Urbanem duże wyzwanie. Nowy selekcjoner musi uratować eliminacje mistrzostw świata 2026 i uporządkować relacje w drużynie.
Trzeba pamiętać o ostatnich wydarzeniach w kadrze. W czerwcu drużyna przegrała z Finlandią i bardzo skomplikowała sobie sytuację w kwalifikacjach do mundialu. Michał Probierz odebrał Robertowi Lewandowskiemu opaskę kapitańską, a napastnik w odpowiedzi zrezygnował z występów w reprezentacji Probierza. Ponadto na zgrupowaniu doszło do ogromnego chaosu i niesnasek na linii zawodnicy - trener - kapitan.
- Janek wchodzi do pokoju, w którym trzeba posprzątać. Wydaje mi się, że to nie koniec zmieniania klimatu wokół kadry. Przyjście Janka to bardzo dobry ruch, ale wokół kadry trzeba jeszcze trochę oczyścić atmosferę. Żeby było spokojniej, mniej newsów na zewnątrz, by była to grupa szczelnych ludzi, która gra dla Polski, dla kibiców i dla biało-czerwonej flagi - zauważa były prezes.
Problem jest gdzie indziej
Boniek charakteryzuje Urbana jako człowieka potrafiącego porozumieć się z każdym. - Minęły czasy, w których ocenialiśmy trenerów, bo rządzili twardą ręką. Jasiu doskonale wie, jak zarządza się grupą, co i jak trzeba robić. Pod tym względem nie miał nigdy problemów. Jedyne, z czym będzie miał problem, to z grą reprezentacji na boisku. Mam nadzieję, że rozwiąże go pozytywnie. Ze wszystkim innym sobie poradzi - twierdzi.
Boniek wymaga też więcej od zawodników. Sugeruje, by zmienili nastawienie i przyzwyczajenia. - W kadrze dysponujemy piłkarzami na poziomie światowym. Dużo jest po stronie zawodników, by przyjeżdżali na kadrę i skupiali się na tym, co czeka ich na murawie - apeluje.
- Gdy patrzę, jak w hotelu reprezentacji na każdym piętrze czeka dziennikarz, a później robią zawodnikami wywiady, podcasty, programy... Nie rozumiem, dlaczego tak się dzieje. To tylko dekoncentruje, rozprasza. Jest to niepotrzebne. Jesteśmy chyba jedyną reprezentacją na świecie, która tak działa - rozkłada ręce.
Tydzień prawdy
Boniek wraca jeszcze do tego, co wydarzy się już we wrześniu. - Janek ma nieprawdopodobnie trudny start. W ciągu tygodnia może wiele rzeczy wyprostować, ale jeżeli nie wygramy z Finlandią u siebie, to można powiedzieć, że czeka nas rok meczów towarzyskich, bo w zasadzie tracimy szansę na awans na mundial - przypomina.
- Spotkanie z Holandią będzie ważne pod kątem pewności siebie, dobrego samopoczucia. Nie przewiduje jednak, że zajmiemy pierwsze miejsce w grupie. Obojętnie, co wydarzy się w Rotterdamie, musimy wygrać z Finlandią - dodaje Zbigniew Boniek.
Reprezentacja Polski najbliższe mecze rozegra we wrześniu - na wyjeździe z Holandią (4.09) i w Chorzowie z Finlandią (7.09). Będą to spotkania w eliminacjach mistrzostw świata 2026. Kadra zajmuje trzecie miejsce w grupie za tymi dwiema drużynami.
Mateusz Skwierawski, WP SportoweFakty