Ten wieczór zapisał się w historii polskiej piłki nożnej, jednak mimo zwycięstwa Rakowa Częstochowa (2:0) więcej mówi się o karygodnym zachowaniu, jakiego dopuścili się kibice Maccabi Hajfa.
W trakcie spotkania wywiesili oni transparent o treści: "Murderers since 1939" (z ang. "Mordercy od 1939)". Ponadto jeden z fanów znieważył polską flagę za pomocą obscenicznych gestów. Okazuje się jednak, że swoje za uszami mają także polscy kibice.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Spotkała Messiego. Reakcja Argentyńczyka hitem sieci
W izraelskich mediach pojawiły się nagrania, na których widać, jak osoby ubrane w klubowe barwy Rakowa rzucają kamieniami w autobus, w którym znajdowali się kibice Maccabi wracający ze spotkania.
Portal WP SportoweFakty skontaktował się z Miejskim Posterunkiem Policji w Debreczynie, by potwierdzić czy doszło do ataku ze strony kibiców Rakowa. Okazuje się, że węgierska policja już zajmuje się sprawą.
"Prowadzone jest postępowanie karne przez Komendę Główną Policji w Heves. Ze względu na trwające śledztwo nie możemy udzielić dalszych informacji" - czytamy w odpowiedzi.
Jak informuje portal one.co.il, w autobusie, który został zaatakowany, znajdowało się 50 osób, w tym dzieci. O szczegółach tego zajścia opowiedział jeden z kibiców, Tabor Goldman.
- Wszystko zaczęło się, gdy nasz autobus chciał podjechać na stację benzynową, żeby zrobić sobie przerwę, a wszyscy kibice Rakowa byli tam. O mało nas nie zlinczowali. W autobusie siedziały małe dzieci, bardzo się bały. Potem zaczęli nas gonić swoimi samochodami, zablokowali drogę, a kierowca się przestraszył i zatrzymał. Potem zaatakowali autobus kamieniami - opowiadał kibic Maccabi.
W porę na miejscu zdarzenia zjawiła się węgierska policja, która opanowała sytuację.
- Kibice Rakowa byli pijani i cudem nie doszło do tragedii, skoro udało im się wybić szyby i wsiąść do autobusu. Chcę podziękować Maccabi Hajfa i ambasadzie za szybkie zorganizowanie policji i eskortowanie nas do Budapesztu, obawiając się, że kibice Rakowa będą na nas czekać w miejscu zbiórki - podsumował.
Szymon Michalski, dziennikarz WP SportoweFakty