Miał rację trener Rafał Górak, mówiący przed meczem z Arką Gdynia, że wierzy iż ciężka praca się obroni. Dotychczas jego zespół rozgrywał przyzwoite, a momentami dobre mecze, jednak brakowało wyników.
W sobotę zagrało jednak wszystko. Zgadzała się zarówno gra, jak i końcowy wynik. Cztery bramki zdobyte przeciwko bardzo dobrze zorganizowanej Arce? To musi robić wrażenie.
Oczywiście trzeba brać poprawkę na to, że gdynianie zaprezentowali się po prostu skandalicznie. Nie poznawaliśmy tej drużyny. O ile w grze do przodu niewiele się zmieniło, to znaczy dalej było - delikatnie mówiąc - średnio, o tyle w defensywie aż się paliło.
Ostatecznie GKS wbił Arce cztery gole. Dwa w pierwszej i dwa w drugiej połowie. Dwie (a w zasadzie to trzy) bramki padły po wyrzutach piłki z autu, jeden po rzucie wolnym. Czyli... Arka niejako zginęła od własnej broni.
Fenomenalnie spisali się środkowi obrońcy drużyny z Katowic. Wynik otworzył Arkadiusz Jędrych, a w drugiej połowie błysnął Lukas Klemenz. Pojawił się na boisku w 46. minucie w miejsce Alana Czerwińskiego, a po kwadransie już miał dwie zdobyte bramki.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Cristiano Ronaldo ciągle to ma. Ale przymierzył!
Arka kompletnie nie radziła sobie przy stałych fragmentach. Chaos, totalna panika.
Jędrych trafił z pięciu metrów, później podwyższył Adam Zrelak.
Trener Dawid Szwarga w pewnym momencie nie wytrzymał i jeszcze przed przerwą dokonał podwójnej zmiany. Szybko okazało się, że był to słuszny ruch, bo Edu Espiau w pierwszym kontakcie z piłką strzelił gola kontaktowego, wykorzystując precyzyjne dośrodkowanie Dawida Abramowicza.
Jednak to na tyle. Okazuje się, że gol na 2:1 nic nie znaczył z mentalnego punktu widzenia. Tuż po przerwie Klemenz wepchnął piłkę do bramki z najbliższej odległości (tu też akcja zaczęła się od autu, choć krótko rozegranego), a w 60. minucie stoper GKS-u dołożył głowę do futbolówki po świetnym dośrodkowaniu Bartosza Nowaka z rzutu wolnego.
I przyjezdnych nie było na boisku. Katowiczanie mogą mieć do siebie lekkie pretensje, że nie strzelili większej liczby goli, a przecież sytuacje były. Z drugiej jednak strony trudno psioczyć na piłkarzy, gdy wygrywa się 4:1 i odnosi pierwsze zwycięstwo w sezonie.
GKS Katowice - Arka Gdynia 4:1 (2:1)
1:0 Arkadiusz Jędrych 9'
2:0 Adam Zrelak 32'
2:1 Edu Espiau 42'
3:1 Lukas Klemenz 49'
4:1 Lukas Klemenz 60'
Składy:
GKS: Dawid Kudła - Marcin Wasielewski (74' Konrad Gruszkowski), Alan Czerwiński (46' Lukas Klemenz), Arkadiusz Jędrych, Marten Kuusk, Borja Galan - Adrian Błąd (74' Marcel Wędrychowski), Mateusz Kowalczyk, Kacper Łukasiak (90' Filip Rejczyk), Bartosz Nowak - Adam Zrelak (67' Maciej Rosołek).
Arka: Damian Węglarz - Marc Navarro, Michał Marcjanik, Julien Celestine, Dawid Abramowicz - Tornike Gaprindaswili, Kamil Jakubczyk (74' Aurelien Nguiamba), Sebastian Kerk (83' Marcel Predenkiewicz), Alassane Sidibe (38' Hide Vitalucci), Dawid Kocyła (74' Joao Oliveira) - Diego Percan (38' Edu Espiau).
Żółte kartki: Galan (GKS) oraz Jakubczyk, Navarro, Espiau, Abramowicz (Arka).
Sędzia: Damian Sylwestrzak (Wrocław).