To największy problem Lecha? "Jest za słaby, by grać tak jak gra"

Getty Images / Adam Ciereszko / Photonews / Na zdjęciu: mecz Lech - Genk
Getty Images / Adam Ciereszko / Photonews / Na zdjęciu: mecz Lech - Genk

- Z mojego punktu widzenia Lech jest obecnie za słaby personalnie, by grać tak jak gra - ocenia w rozmowie z WP SportoweFakty Ryszard Rybak, z którym rozmawiamy po blamażu "Kolejorza" w eliminacjach Ligi Europy.

Takiej katastrofy przy Bułgarskiej nie spodziewali się chyba nawet najwięksi pesymiści. Drużyna Nielsa Frederiksena została upokorzona przez belgijski Genk, przegrywając w pierwszym meczu kwalifikacji do Ligi Europy aż 1:5, przy czym już do przerwy na tablicy wyników widniało 1:4.

- Prawda jest taka, że kłopotem. Lecha nie są przeciwnicy i ich jakość. Problemem jest po prostu to, co dzieje się w zespole, dyspozycja drużyny. Obecna forma ekipy, która zdobyła mistrzostwo, jest taka, jaka jest i w tym momencie każdy, nawet średniej klasy przeciwnik, jest dla Lecha wyzwaniem - mówi nam były zawodnik "Kolejorza", Ryszard Rybak.

Chęci ponad możliwości

Jeszcze przed III rundą eliminacji do Ligi Mistrzów mówiono o pechowym losowaniu poznaniaków. Crvena Zvezda miała być rywalem z nieco wyższej półki, który na ten moment ma prawo być zbyt trudną przeszkodą dla mistrza Polski. Mit o potędze Serbów zweryfikował jednak cypryjski Pafos, pokonując ich w Belgradzie 2:1.

Z kolei mit o jakimkolwiek potencjale Lecha, brutalnie zweryfikował Genk.

- Nie ma co się nad tym pastwić. Wszyscy wiedzą, że jest źle, kibice, działacze, wszyscy. Pytanie, które się nasuwa, to co należy teraz zrobić, by się z tego wygrzebać. Wygląda to bowiem naprawdę dramatycznie. Z mojego punktu widzenia Lech jest obecnie za słaby personalnie, by grać tak jak gra. Uważam, że forma piłkarzy jest za słaba, by grać na tak dużym ryzyku od tyłu, bo jednak gros bramek pada po przechwycie piłki na połowie Lecha. Myślę, że zawodnicy muszą wrócić do bardziej prostego grania - punktuje Rybak.

Problem ten widoczny był także w meczu z Genkiem, chociażby wówczas, gdy złe podanie na własnej połowie Kozubala sprawiło, że chwilę później faulem na rzut karny ratować musiał się Douglas. Pytanie jednak, czy rozegranie piłki jest faktycznie największą bolączką defensorów Lecha, patrząc na ich próby bronienia dostępu do własnej bramki.

Tutaj natomiast prawdopodobnie największe gromy, ciskane są w stronę Mateusza Skrzypczaka. Były obrońca Jagiellonii, który odrzucił ofertę Widzewa, byleby móc powrócić do rodzinnego Poznania, póki co, delikatnie mówiąc, nie zdobył serca trybun.

- Akurat Skrzypczak ma pecha, że przyszedł w momencie, gdy wszystko się wali, a gdy się wali, no to i on się w to wpisuje. Inaczej by to wyglądało, gdyby drużyna grała dobrze. On się wpisuje w te wszystkie problemy. Też próbuje grać od tyłu, trochę myślę niepotrzebnie, na zbyt dużym ryzyku. Jeżeli gra ci się nie układa, to nie komplikuj sobie życia - mówi nasz rozmówca.

- Rywale też widzą w jakiej dyspozycji jest Lech, że jest w dołku, to starają się grać wysoko i agresywnie. Wykorzystują słabość drużyny. A Lech sam swoją grą trochę się im podkłada i prowokuje takie sytuacje - dodaje.

Rozprężenie i rozczarowujące wzmocnienia

Niestety, obecna sytuacja to dla fanów Lecha swoiste deja vu. Nie pierwszy raz bowiem po odniesionym sukcesie, drużyna znacząco obniża loty.

- To nie pierwszy raz, kiedy Lech popełnia taki błąd po bardzo dobrym sezonie. Mam wrażenie, że sukces powoduje jakieś takie rozprężenie. Zdobyliśmy tytuł, mamy to, to możemy sobie pozwolić na odrobinę luzu. Może nikt tego nie mówi, ale klub wchodzi w jakiś taki stan, że zdobyliśmy mistrzostwo i w porządku - zauważy Rybak.

Trzeba jednak uczciwie zaznaczyć, że też okoliczności nie sprzyjają "Kolejorzowi". Plaga kontuzji skutecznie przetrzebiła kadrę zespołu, pozbawiając Nielsa Frederiksena opcji korzystania z kluczowych zawodników. Aktualnie poza grą są między innymi Ali Golizadeh, Patrik Walemark, Daniel Hakans, Radosław Murawski czy Joel Pereira, a po meczu z Genkiem dołączył do nich Antonio Milić.

- To jest nieprawdopodobne. Ja nie wiem czy jak ściąga się piłkarzy, to prześwietla  się jakoś ich karierę, ile razy byli kontuzjowani w klubach, w których grali? Bo to jest niemożliwe. Przecież tu nie trenuje się jakoś specjalnie inaczej niż w innych klubach i czemu u nas jest taka gigantyczna ilość kontuzji? Coś jest nie tak - zastanawia się Rybak.

Z drugiej strony jednak, Lech zdołał utrzymać niemal kompletną kadrę z mistrzowskiego sezonu, pozwalając odejść jedynie Afonso Sousie, a wzmacniając zespół kilkoma, przynajmniej na papierze, wartościowymi graczami. Nowi zawodnicy jednak nie przekonują naszego rozmówcy.

- Na razie jeszcze nic nam nie pokazali może poza Luisem Palmą, u którego widzę jakieś tam fragmenty. Reszta natomiast, tak między bogiem a prawdą, nic nie wniosła.

Bez gwałtownych ruchów

Tak dotkliwa porażka i - co tu wiele nie mówić - mocno przeciętny początek sezonu, naturalnie stawiają też znak zapytania przy osobie Nielsa Frederiksena. Na ile to sam Norweg odpowiedzialny jest za obecny stan rzeczy i czy należałoby zacząć go z tego rozliczać?

- To jest klasyczny temat. Jak nie ma wyników, to pierwsza myśl jest taka, że z trenerem jest coś nie tak. Myślę, że w klubie pewnie zaczną się nad tym zastanawiać. Póki co jednak moim zdaniem jest za wcześnie na gwałtowne ruchy, ale przyjdzie taki dzień, że jeśli nadal nie będzie wyników, to może dojść do zmiany. Piłkarzy się jednak nie wyrzuci, a trenera można. Uważam jednak, że póki co jest na to za wcześnie i w klubie wytrzymają ciśnienie - ocenia Rybak.

Na co zatem zdaniem naszego rozmówcy pozostaje dziś czekać w Poznaniu?

- Na pewno pomóc może przerwa na kadrę. To taki moment, gdy będzie czas na chwycenie oddechu, będzie można popracować i jakoś to wszystko spróbować ułożyć. Bo na ten moment spokoju nie ma i nie będzie. Za chwilę kolejny mecz i trzeba działać tu i teraz. W sporcie tak jednak jest. Dwa miesiące temu wszyscy byli szczęśliwi bo było mistrzostwo, a dziś minęło trochę czasu i jest jak jest - podsumowuje nasz rozmówca.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Spotkała Messiego. Reakcja Argentyńczyka hitem sieci

Komentarze (9)
avatar
Piot Tadla
22.08.2025
Zgłoś do moderacji
5
1
Odpowiedz
A kogo to obchodzi jak gra jakiś osrany Lech ,cała ta polska liga to jest żenada ,banda nieudaczników ,na dodatek przeplaconych 
avatar
Zdzisław 58
22.08.2025
Zgłoś do moderacji
4
2
Odpowiedz
Zamiast grać gwiazdożą niewiem jak to się dzieje ale niemaja wcale pomysłu na grę i zastanawiam się czy oni wogóle razem trenują chyba ktoś błąd w przygotowaniach popełnił 
avatar
Richard Varga Gattling
22.08.2025
Zgłoś do moderacji
5
2
Odpowiedz
Lech jest po zawale, on już się nie nadaję do grania w piłkę. 
avatar
PrawdaBoli1
22.08.2025
Zgłoś do moderacji
5
1
Odpowiedz
To był od słabego klubu dla PL Mistrzów twardy Genk BanG na słucho w D. Kolesiostwa na stanowiskach muszą się skończyć to samo w rządzie PL. 
avatar
levybdg
22.08.2025
Zgłoś do moderacji
4
0
Odpowiedz
to sa brednie... lech gra tak jaki jest jego poziom... dlaczego pseudo eksperci i fachowcy na sile zaklinaja rzeczywistosc i probuja wmowic ze powinno byc inaczej.. ostatnio bosacki placek wier Czytaj całość
Zgłoś nielegalne treści