Raków Częstochowa wygrał z Ardą Kyrdżali 1:0 i jest o krok bliżej fazy ligowej Ligi Konferencji. Jednak kibice nie mogli być do końca zadowoleni, gdy opuszczali stadion.
Wicemistrzowie Polski po raz kolejny stworzyli multum sytuacji, a byli w stanie wykorzystać tylko tą, którą wypracował im rywal przez swoją nieudolność.
- Na pewno cieszy zwycięstwo. Czy mogliśmy wypracować większą zaliczkę? Tak, bo mieliśmy doskonałe sytuacje i to zwycięstwo mogło być bardziej okazałe, natomiast trzeba być zadowolonym, patrząc z perspektywy meczu z Maccabi Hajfa u siebie. Wtedy też mieliśmy sporo sytuacji, a przegraliśmy. Dziś jesteśmy duży krok dalej - powiedział trener Marek Papszun na konferencji prasowej.
- Zabrakło skuteczności, ale też w drugiej połowie stać nas było na lepszą grę z piłką. W pierwszej nie weszliśmy w swój rytm, ale od 10. minuty graliśmy bardzo dobrze. Do 30. minuty stworzyliśmy 4-5 czystych sytuacji. W tych dwudziestu minutach powinniśmy rozstrzygnąć rywalizację. Pierwsza połowa była pod kontrolą, praktycznie nic się nie działo pod naszą bramką - komentował trener Papszun.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Cristiano Ronaldo ciągle to ma. Ale przymierzył!
- W drugiej połowie już takiej kontroli nie mieliśmy. Dopuściliśmy do jednego bardzo groźnego strzału sprzed pola karnego i jednego zgrania głową. Sami wykreowaliśmy jeszcze dwie znakomite szanse. Mimo iż nie graliśmy na swoim poziomie, to powinniśmy jeszcze jedną bramkę dołożyć - mówił Papszun.
Zresztą, nie tylko kibice mówią o niedosycie. Szkoleniowiec Rakowa też zwrócił na to uwagę. I trudno się dziwić.
- Mam ambiwalentne odczucia. Z jednej strony jestem zadowolony, że wygraliśmy, bo nie jest łatwo. Arda doszła do IV rundy, więc nie jest przypadkową drużyną. Z drugiej strony szkoda tych szans. Musimy zdobywać bramki, szczególnie u siebie, by zadowolić kibiców. Jest u mnie niedosyt - przyznał trener Rakowa.
Przed pierwszym gwizdkiem Papszun ciepło wypowiadał się o drużynie Ardy. - Zaskoczyli mnie in plus, z mojej perspektywy grali dobrze, natomiast wypracowaliśmy sobie pięć czystych sytuacji, nie mówiąc już o strzałach z dystansu - zauważył.