Sebastian Mila: Pieniądz w życiu nie jest najważniejszy

Największa gwiazda Śląska Wrocław zostaje w klubie. Sebastian Mila w piątek parafował nową umowę na mocy której w tej drużynie będzie występował do czerwca 2013 roku. - Na obecną chwilę temat wyjazdu za granicę jest dla mnie zamknięty - powiedział zawodnik. Mila odrzucił korzystniejsze finansowo oferty z ekip zagranicznych.

Sebastian Mila posłuchał rad rodziny, która namawiała go do pozostania w Polsce. Piłkarz zdecydował się przedłużyć umowę ze Śląskiem Wrocław. Blondwłosy pomocnik nie ukrywa, że względy rodzinne miały duży wpływ na jego decyzję. - Zastanowiliśmy się czy to wszystko ma sens. Czy po prostu pieniądz jest nam w stanie wynagrodzić ten czas, który by nam uciekł. Wyszło, że chyba nie. Moja córeczka urodziła się we Wrocławiu i nie wiadomo, czy nie będzie się tutaj wychowywała - powiedział zawodnik.

-Na obecną chwilę temat wyjazdu za granicę jest dla mnie zamknięty. Myślę, że jakby zgłosił się po mnie Arsenal czy Manchester United to sam prezes czy trener by do mnie przyszedł i powiedziałby mi, że to jest moja szansa. O takich klubach nie myślę. Koncentruję się tylko i wyłącznie na grze w Śląsku. To jest najważniejsze - dodał.

Mila odrzucił zdecydowanie korzystniejsze finansowo oferty z klubów z ligi ukraińskiej i tureckiej. - Pieniądz w życiu nie jest chyba najważniejszy. Najważniejsze jest szczęście. Jestem szczęśliwym człowiekiem. We Wrocławiu czuję się dobrze i zawsze się czułem. Wydaje mi się, że to jest miejsce w którym powinienem coś osiągnąć. Uważam, że ten zespół stać na to, że w najbliższych latach będzie liczącą się drużyną. Wspólnie jesteśmy w stanie zrobić to naprawdę szybciej, niż się zapowiada - wyjaśniał.

Zapytany o szansę powrotu do reprezentacji Polski odpowiedział: - W najbliższym czasie nie mogę się spodziewać powołania, ale to nie jest nic złego. Do nikogo nie mam urazu ani nie chcę robić z siebie męczennika - jaki ja jestem dobry, a dlaczego w kadrze nie gram. Taki nie jestem. Moją kartką przetargową jest boisko.

Źródło artykułu: