Straceńcza misja Jana Urbana. Gorzej być nie mogło

PAP / Leszek Szymański/Getty Images / Jan Urban rozpoczyna pracę z reprezentacją Polski
PAP / Leszek Szymański/Getty Images / Jan Urban rozpoczyna pracę z reprezentacją Polski

Reprezentacja Polski rozpoczyna pierwsze zgrupowanie pod wodzą Jana Urbana. Nowy selekcjoner Biało-Czerwonych usiadł na beczce prochu. Spełnione zawodowe marzenie może szybko zamienić się w koszmar na jawie.

W poniedziałek w Katowicach startują przygotowania reprezentacji Polski do meczów eliminacji MŚ 2026 z Holandią w Rotterdamie (04.09) i Finlandią w Chorzowie (07.09). Debiut Jana Urbana przypadnie na wyjazdowy mecz z Pomarańczowymi, a to oznacza, że nowy selekcjoner ma najtrudniejszy start spośród wszystkich swoich poprzedników. I to nie tylko z tego powodu.

Po pierwsze, Holandia to w tej chwili 7. drużyna świata według rankingu FIFA. Odkąd jest prowadzony, czyli od 1990 roku, nikt z selekcjonerów reprezentacji Polski nie musiał w swoim debiucie, który przypadał na mecz o punkty, rywalizować z tak wysoko sklasyfikowanym przeciwnikiem.

ZOBACZ WIDEO: Jest pomysł niezwykłej walki. Lampe będzie się bić z... Gortatem?

Dotąd najtrudniejsze zadanie miał Jerzy Brzęczek, który debiutował w 1. kolejce Ligi Narodów 2018/19 z zajmującymi 21. miejsce w rankingu FIFA Włochami (1:1). Co prawda Antoni Piechniczek drugą kadencję zainaugurował z trzecią w zestawieniu Rosją (0:2), a Jerzy Engel z czwartą w rankingu Hiszpanią (0:3), ale to były spotkania towarzyskie. Urban od razu zagra o punkty el. MŚ 2026.

Skazani na pożarcie?

Po drugie, Polska jest słaba w sprawianiu niespodzianek. Od jej ostatniego triumfu nad rywalem z pierwszej "10" rankingu FIFA do meczu z Holandią minie dokładnie 3 981 dni. Na pokonanie przeciwnika z tej półki czekamy już od 11 października 2014 roku i "meczu założycielskiego" drużyny Adama Nawałki z Niemcami (2:0). Od tego czasu rozegraliśmy 18 takich spotkań o stawkę, a ich bilans jest wstydliwy: zero zwycięstw, siedem remisów i jedenaście porażek. Bramki: 18:38.

Po trzecie, Holandia jest wyjątkowo niewygodnym rywalem dla Polski. Na zwycięstwo nad nią czekamy już 46 lat. Spośród europejskich rywali dłużej nie potrafimy pokonać tylko Anglii - 52 lata. Ostatni raz wygraliśmy z Holandią w 1979 roku, kiedy w meczu el. Euro 1980 drużyna Ryszarda Kuleszy pokonała Pomarańczowych w Chorzowie (2:0).

Od tego czasu graliśmy z Holandią 13-krotnie: pięć spotkań zremisowaliśmy, a osiem przegraliśmy. Po raz ostatni rywalizowaliśmy z mistrzami Europy z 1988 roku podczas Euro 2024 (1:2). Ogólny bilans Polski z Holandią to trzy zwycięstwa, siedem remisów i 11 porażek. Na wyjeździe nie wygraliśmy ani razu (0-6-4).

Udanemu debiutowi Urbana źle wróży jednak nie tylko przeszłość, ale też "tu i teraz". Przejął drużynę będącą w rozsypce. Gdyby było inaczej, prezes Cezary Kuleszy nie zmieniałby selekcjonera w połowie kwalifikacji. A reprezentacja jest w głębokim kryzysie tak na boisku, jak i w szatni.

Ta ostatnia niedziela...

Za kadencji Michała Probierza drużyna zmierzała donikąd i nie broniły jej wyniki. Pod wodzą poprzedniego selekcjonera o punkty eliminacji ME bądź MŚ wygraliśmy tylko z Wyspami Owczymi, Estonią, Litwą i Maltą, czyli w komplecie z rywalami z drugiej setki rankingu FIFA, oraz ze Szkocją w Lidze Narodów.

Powiedzieć, że w grze reprezentacji jest wiele do poprawy, to nic nie powiedzieć, tymczasem Urban nie ma na to czasu. Przed debiutem na pracę z zespołem na boisku będzie miał jeden trening w pełnym składzie. Żaden z jego poprzedników nie miał tak mało czasu przed pierwszym spotkaniem w roli selekcjonera.

Zgrupowanie rozpoczyna się w poniedziałek, ale dla ponad połowy reprezentantów będzie to dzień na regenerację, ponieważ terminarz rozgrywek klubowych ułożył się tak niefortunnie, że większość z nich swoje mecze ligowe rozgrywała w niedzielę: bramkarze Kamil Grabara i Bartosz Mrozek, obrońcy Matty Cash i Tomasz Kędziora, pomocnicy Przemysław Frankowski, Kamil Grosicki, Jakub Kamiński, Bartosz Kapustka, Jakub Piotrowski, Sebastian Szymański i Piotr Zieliński oraz napastnicy Adam Buksa, Robert Lewandowski i Karol Świderski.

Bartłomiej Drągowski i Paweł Wszołek niedzielne mecze swoich drużyn przesiedzieli na ławkach rezerwowych. Zespół Krzysztofa Piątka miał w weekend wolne. Poza nimi w niedzielę nie grali jeszcze tylko Łukasz Skorupski, Jan Bednarek, Przemysław Wiśniewski, Nicola Zalewski i absolutny debiutant Arkadiusz Pyrka oraz będący w związku z transferami na walizkach Jan Ziółkowski i Jakub Kiwior.

Ten ostatni jednak w poniedziałek finalizuje przenosiny do FC Porto i nawet nie będzie go w Katowicach. Bartosz Slisz grał w amerykańskiej Major League Soccer w nocy z sobotę na niedzielę polskiego czasu, ale w kraju zamelduje się po kilkunastogodzinnej podróży ze Stanów Zjednoczonych.

Urban w poniedziałek mógłby przeprowadzić zajęcia w kadłubowym składzie, z siedmioma zawodnikami z pola. Wszystkich kadrowiczów będzie miał do dyspozycji tylko we wtorek, ponieważ w środę zespół ma w planie tylko krótki trening przedmeczowy. Zresztą, przed niedzielnym spotkaniem z Finlandią po meczu w Rotterdamie kadra też nie będzie miała czasu na pełnowartościowy trening.

Destabilizacja

A czas na poznanie się jest tej drużynie niezbędny, bo o stabilizacji nie ma mowy. Reprezentacja Polski ma czwartego selekcjonera w ciągu czterech lat, a względem ostatniego, czerwcowego zgrupowania doszło w niej do cichej rewolucji.

Urban nie powołał dziewięciu będących wtedy do dyspozycji Probierza piłkarzy, a zaprosił siedmiu nowych, dla których to premierowe nominacje (Arkadiusz Pyrka, Jan Ziółkowski) albo powroty do kadry po dłuższej przerwie (Kamil Grabara, Bartosz Kapustka, Tomasz Kędziora, Przemysław Wiśniewski, Paweł Wszołek).

Zresztą, Grosicki, który po Euro 2024 zrezygnował z gry w kadrze, a w czerwcu nieskutecznie pożegnał się z reprezentacją, też jest nowy w tym zespole. A przypomnijmy, że Piotr Zieliński z powodu kontuzji w tym roku w reprezentacji jeszcze nie wystąpił. Robert Lewandowski natomiast na cztery tegoroczne spotkania zagrał w dwóch, w tym tylko raz od pierwszej minuty.

Mało tego, Urban chciał zaproponować drużynie nowe ustawienie, którego bazą jest czteroosobowy blok obronny, ale jeden trening to bardzo mało czasu na wprowadzenie go. Zajęcia teoretyczne tego nie zastąpią. O ile w ogóle selekcjoner nie wycofa się z tego pomysłu, ponieważ z przyczyn obiektywnych nie mógł powołać ani jednego nominalnie występującego na tej pozycji zawodnika. Musi zatem postawić albo na Jakuba Kiwiora, albo wymyślić kogoś jak Adam Nawałka Artura Jędrzejczyka na Euro 2016.

Reset

Drużyna narodowa jest pozbawiona kręgosłupa zarówno na boisku, jak i poza nim. Probierza z fotela selekcjonera zdmuchnęła przecież próba zarządzenia konfliktem między reprezentantami. Atmosfera w szatni jest gęsta od dawna, a rozłam powstały w związku z ujawnioną przez WP SportoweFakty po MŚ 2022 aferą premiową, nie został zasypany do dziś. Wręcz przeciwnie, z każdym zgrupowaniem zdaje się powiększać.

Fernando Santos nawet nie próbował temu zaradzić. W pewnym momencie wydawało się, że oczyścić atmosferę udało się Probierzowi, ale szybko i brutalnie okazało się, że to była tylko fasada. Pod pokrywką aż kipiało i w czerwcu szambo wybiło, a fala zmyła go z posady.

Urban jeszcze przed rozpoczęciem zgrupowania postanowił cofnąć zegar do chwili sprzed "nocnej zmiany" w Helsinkach i przywrócił kapitańską opaskę Lewandowskiemu. Czy to remedium na problemy reprezentacji Polski? Na pewno wyciągnięcie dłoni w kierunku "Lewego".

Pytanie jak przyjmą to ci piłkarze, którzy przed meczem z Finlandią rozmawiali z Probierzem o degradacji napastnika FC Barcelony. Z drugiej strony, nowy selekcjoner zrezygnował z wylotu do Barcelony, by spotkać się z Lewandowskim na żywo. To też ma swoją wymowę.

Objęcie reprezentacji Polski to spełnienie jego marzeń i zawodowych ambicji Urbana, ale trudno wyobrazić sobie mniej sprzyjające okoliczności rozpoczęcia pracy z Biało-Czerwonymi. 63-latek dopiero zaczyna pracę, ale margines błędu wyczerpał mu już poprzednik.

Urban usiadł na beczce prochu i prawdopodobieństwo, że wybuch wysadzi w powietrze jego reputację, jest większe niż to, że efektem będzie spektakularny pokaz sztucznych ogni. Już po dwóch pierwszych meczach pod jego wodzą możemy wypisać się z walki o awans do MŚ 2026.

Mecz eliminacji MŚ 2026 Holandia - Polska w czwartek 4 września w Rotterdamie. Spotkanie Polska - Finlandia zostanie rozegrane trzy dni później na Superauto.pl Stadionie Śląskim w Chorzowie.

Maciej Kmita, dziennikarz WP SportoweFakty

Komentarze (39)
avatar
kul
2.09.2025
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
jestem gotowy za 1/4 układać skład drużyny i mówić że zaczyna mi się to podobać 
avatar
Treser KIonów
1.09.2025
Zgłoś do moderacji
3
2
Odpowiedz
Osiągnięcia nieudolnego judaszowego drewniaka w kadrze to miejsce na ławie rezerwowych i trzy jako tako sie liczące dobitki na pustą bramkę . 
avatar
Suzi Q
1.09.2025
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
w kadrze potrzebna jest rewolucja mamy tylu młodych dobrych piłkarzy ale nie frustraci muszą poczuć zadowolenie a my musimy lub nie na to patrzeć 
avatar
Anna Lewa
1.09.2025
Zgłoś do moderacji
4
0
Odpowiedz
Dlaczego Polska nie wygrała w eliminacjach ?
- Bo na boisku było dziesięciu dzięciołów i tylko jedno drewno . 
avatar
prym
1.09.2025
Zgłoś do moderacji
2
1
Odpowiedz
Ogłosiłbym konkurs jak nazwać kibica reprezentacji Polski . Leszcz , naiwniak , no jak ? Kto tu wygra ? 
Zgłoś nielegalne treści