Już sam fakt zmierzenia się z Holandią, siódmą drużyną świata, był dla 37. w rankingu UEFA reprezentacji Polski sporym wyzwaniem. Dodatkowo spotkanie odbyło się na terenie rywali, w Rotterdamie i było pierwszym pod wodzą nowego selekcjonera, Jana Urbana. To sprawiało, że polscy kibice nie wiedzieli, czego spodziewać się po naszej drużynie.
Po pierwszej połowie z prowadzenia 1:0 cieszyli się gospodarze. W 28. minucie strzałem głową popisał się niepilnowany Denzel Dumfries. Jednobramkowe prowadzenie Holendrów utrzymało się aż do 80. minuty, kiedy kapitalnym trafieniem z dystansu popisał się Matty Cash. Do końcowego gwizdka nie padł już żaden gol i starcie to zakończyło się remisem 1:1.
ZOBACZ WIDEO: Dostaje 8,5 tys. zł emerytury. Wyjawia, jak na to zapracował
Trzeba przyznać, że przed meczem kibice taki wynik braliby w ciemno. Punkt wywalczony na terenie groźnych rywali to cenny łup, szczególnie po niespodziewanej porażce 1:2 z Finlandią w Helsinkach. Tym samym wiara w to, że Polska zakwalifikuje się na przyszłoroczny mundial, na nowo ożyła.
Zadowolony ze swojego debiutu na ławce trenerskiej reprezentacji może być również Urban. Dumy z ojca nie krył również Piotr Urban, komentator piłkarski i dyrektor akademii Widzewa Łódź. "Duma. Po prostu" - podsumował krótko na portalu X niedługo po zakończeniu spotkania w Rotterdamie.
Polacy kolejny mecz w ramach eliminacji do przyszłorocznych mistrzostw świata rozegrają już w niedzielę 7 września. Biało-Czerwoni zmierzą się wówczas na Stadionie Śląskim w Chorzowie z Finlandią. Będzie to idealna okazja na rewanż za czerwcową porażkę na terenie rywali.
Bo stary Urban zapomniał kupić.