W końcu reprezentacja Polski dostarczyła kibicom wielu powodów do radości. Wygląda na to, że zmiana selekcjonera była trafną decyzją Cezarego Kuleszy, bo kadra pod wodzą Jana Urbana najpierw zremisowała z Holandią 1:1, a w niedzielę pokonała Finlandię 3:1.
Michał Probierz przegrał z Finami na wyjeździe 1:2. W rewanżu widzieliśmy już innych Biało-Czerwonych, którzy mieli na tyle dużą kontrolę, że w pewnym momencie prowadzili 3:0. Rywal jedynego gola strzelił nam dopiero w 88. minucie.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: nagrywał Messiego na ulicy. Tak zareagował gwiazdor
To właśnie za straconą bramkę oberwało się Urbanowi od Jana Tomaszewskiego. Legendarny bramkarz wściekł się, że selekcjoner od 80. minuty zdecydował się na grę dwójką napastników, wprowadzając Adama Buksę za Jakuba Kamińskiego.
- Po jaką cholerę wpuszczano drugiego napastnika przy stanie 3:0?! Ludzie, przecież mamy 3:0, idzie ta gra, bramki wiszą w powietrzu. I od momentu, kiedy weszła druga “dziewiątka”, rywale opanowali środek boiska. Gra się jedną dziewiątką i zmianę się robi jeden do jeden. Po co nam to było?! - grzmiał Tomaszewski na kanale "Super Expressu".
Nie tylko selekcjoner został skrytykowany. Na celowniku znalazł się także Robert Lewandowski, który tuż przed przerwą strzelił gola na 2:0.
- Robert do momentu strzelenia bramki praktycznie nie istniał na boisku, bo on nie ma tego ogrania, jest po kontuzji. Trzeba się rozliczać z bramek, które się strzela z przeciwnikami na bardzo wysokim poziomie.
Polska z dziesięcioma punktami zajmuje drugie miejsce w grupie, mając taki sam dorobek jak Holandia, która rozegrała o jedno spotkanie mniej. Do zakończenia eliminacji mistrzostw świata 2026 nasi piłkarze zagrają jeszcze z Litwą (12.10 na wyjeździe), Holandią (14.11 u siebie) i Maltą (17.11 na wyjeździe).