Thomas Tuchel ostrzegł swoich zawodników przed trudnym wyzwaniem, jakie czeka ich w Serbii. Jak podaje "The Sun", angielska drużyna zmierzy się z gorącą atmosferą na stadionie Crvenej Zvezdy Belgrad, gdzie droga z szatni na boisko wynosi aż 240 metrów.
Serbska publiczność ma reputację głośnej i emocjonalnej, co może stanowić dodatkowe wyzwanie dla angielskich zawodników.
ZOBACZ WIDEO: Kulisy życia daleko od kraju. "Moja żona jest odważniejsza"
- Fani i przeciwnik wyzwolą w nas to, co najlepsze - powiedział Tuchel. - Serbia to utalentowany zespół, a takie mecze są pięknem piłki nożnej - dodał selekcjoner reprezentacji Anglii.
Harry Kane, kapitan drużyny, podzielił się swoimi doświadczeniami z poprzednich wizyt w Belgradzie. - Grałem tu z Tottenhamem i było to dość wrogie środowisko. Droga na boisko wydaje się nieskończona - wspominał Kane.
Kane podkreślił, że takie mecze budują zespół. - Kiedy przechodzisz przez takie wyzwania, zwłaszcza jako nowa drużyna, budujesz doświadczenie i jedność - dodał.
Meczu obawiają się też Serbowie. Tamtejsza federacja podkreśla, że w ciągu ostatnich pięciu lat zapłaciła ponad 600 tys. funtów kar nałożonych przez FIFA i UEFA za różne wykroczenia. Branko Radujko, sekretarz generalny FSS, ostrzega, że każde niewłaściwe zachowanie może skutkować dalszymi sankcjami.
"Nadal jesteśmy pod specjalnym nadzorem UEFA" - napisał Radujko w programie meczowym. "Każda nieodpowiednia reakcja może nas drogo kosztować, w tym możliwość rozegrania decydującego meczu z Albanią bez publiczności" - dodano.
Serbski Związek Piłki Nożnej apeluje do kibiców o wsparcie drużyny w sposób godny i pełen szacunku. "Niech mecz z Anglią będzie świętem sportu i szacunku między narodami" - napisano w oświadczeniu.