Polski gwiazdor może się żegnać z kadrą? Znów zawiódł. Ekspert jasno

Getty Images / NurPhoto / Contributor / Na zdjęciach: Krzysztof Piątek, w kółku Paweł Kryszałowicz
Getty Images / NurPhoto / Contributor / Na zdjęciach: Krzysztof Piątek, w kółku Paweł Kryszałowicz

Reprezentacja Polski, po bezbarwnym meczu, pokonała w sparingu Nową Zelandię 1:0. - Na pewno byli zawodnicy, na których trener Urban liczył, że zagrają lepiej, a dzisiaj nie pokazali swoich walorów - komentuje Paweł Kryszałowicz.

W tym artykule dowiesz się o:

To nie będzie mecz, który będziemy wspominać latami. To prawdopodobnie nie będzie nawet mecz, który będziemy rozpamiętywać dłużej niż 24 godziny.

Reprezentacja Polski, w niemal całkowicie rezerwowym składzie, zdołała pokonać Nową Zelandię na Stadionie Śląskim w Chorzowie, choć i tutaj nie można powiedzieć, że było to pewne zwycięstwo.

- Zespół Nowej Zelandii też wiele razy nam zagroził. Mieliśmy trochę szczęścia, że nie straciliśmy bramki. Koniec końców najważniejsza jest wygrana. No i pokazało to, jak jeszcze daleko do poziomu pierwszej reprezentacji tym rezerwowym zawodnikom. Oczywiście nie wszystkim. Niektórzy weszli i grali dobrze, myślę tu chociażby o Skórasiu czy Wszołku - komentuje w rozmowie z WP SportoweFakty Paweł Kryszałowicz.

ZOBACZ WIDEO: Przyjęła pod dach Ukrainkę. Teraz co miesiąc dostaje od niej taki SMS

Zjazd Frankowskiego

Selekcjoner Jan Urban, po raz pierwszy odkąd objął reprezentację narodową, zdecydował się sprawdzić w boju piłkarzy szerokiego składu. I tak, od pierwszej minuty w Chorzowie oglądać mogliśmy m.in. Bartłomieja Drągowskiego, Jana Ziółkowskiego, Kacpra Kozłowskiego, Jakuba Piotrowskiego czy Michała Skórasia.

I to właśnie ten ostatni był jednym z jaśniejszych punktów naszego zespołu. Widać, że wysoka forma w klubie ma swoje przełożenie także na reprezentację.

Dużo gorzej pokazał się natomiast grający po przeciwległej stronie boiska Przemysław Frankowski. Jeszcze do niedawna nasz podstawowy zawodnik, dziś wydaje się być w hierarchii Jana Urbana nawet za Pawłem Wszołkiem, który zresztą pokazał, że to nie przypadek, zmieniając byłego piłkarza Lens w przerwie meczu.

- Podróże Frankowskiego po różnych zespołach też się na nim odbijają. Jednak to zmienianie klubów ma na niego wpływ. Zdecydowanie wcześniej wyżej notowany był Frankowski, dzisiaj tym zawodnikiem wyżej notowanym jest Wszołek, który od dłuższego czasu gra w Legii i ma ustabilizowaną formę - podkreśla Kryszałowicz.

Czas szukać nowej "9"

Innym piłkarzem, który w czwartkowy wieczór wydaje się, że oddalił się od ewentualnych marzeń o regularnej grze w kadrze był Krzysztof Piątek. 30-latek zaliczył całkowicie anonimowy występ, a nasz atak rozruszało dopiero wejście w drugiej połowie Karola Świderskiego.

- Krzysiek należy do zawodników tego typu, że jak już dostanie piłkę w polu karnym, to potrafi skończyć, samemu ciężko mu jest wypracować sytuację. I w tym meczu nie był jednak obsługiwany i nie mógł się pokazać - zwraca uwagę Kryszałowicz.

Nasz rozmówca dodaje jednak, że to faktycznie mogą powoli być ostatnie chwile 38-krotnego reprezentanta w kadrze.

- Wiadomo, że obecnie gra w nieco słabszej lidze, niż te, w których grał wcześniej. Myślę też, że nadchodzi już taki okres, że Krzysiek nie będzie tym podstawowym zawodnikiem. Chociażby Świderski grał dużo lepiej. Myślę, że będą poszukiwania nowego napastnika, bo niestety Piątek nie gra w topowej lidze, nie gra w Europie i to zdecydowanie widać.

Trzech zdało egzamin

Ostatecznie jednak mecz z Nową Zelandią nie miał większego znaczenia. Zresztą podkreślił to sam Urban na pomeczowej konferencji prasowej mówiąc, że "skład na Litwę był już dawno ustalony".

Zresztą nawet gdyby tak nie było, trudno o wielu piłkarzy, którzy występem z Nową Zelandią przybliżyli się do pierwszego składu kadry.

- Nie chciałbym mówić, że ktoś przekreślił swoje szanse, bo też nie było nikogo, kto zagrał fatalnie, jednak na pewno byli zawodnicy, na których trener Urban liczył, że zagrają lepiej, a dzisiaj nie pokazali swoich walorów z bądź co bądź z zespołem, który był złożony z piłkarzy 2, 3-ligowych zespołów angielskich - mówi nam Kryszałowicz.

Jeżeli jednak mielibyśmy skupić się na tych kilku pozytywach, to nasz rozmówca wskazuje 3 nazwiska, które jego zdaniem moglibyśmy zobaczyć również w trakcie niedzielnego meczu.

- Na pewno Piotra Zielińskiego, na pewno Wiśniewskiego i zastanawiałbym się nad Skórasiem, gdyż zaliczył całkiem niezły występ. A poza nimi myślę, że mamy znacznie lepszych piłkarzy, którzy wyjdą z Litwą. Wiadomo jednak, w zespole jest potrzebnych 23 piłkarzy i ten 23. zawodnik też odgrywa bardzo ważną rolę - podsumowuje.

Początek meczu Litwa - Polska w niedzielę, 12 października, o godzinie 20:45.

Komentarze (29)
avatar
Gerardo
10.10.2025
Zgłoś do moderacji
3
1
Odpowiedz
Tragedia katastrofa 
avatar
Guciodj Janusz
10.10.2025
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
Tylko Kryszalowicz potrafi trafnie ocenić ja jeszcze dodam ze obaj bramkarze wg mnie zamkneli sobie droge do powolań za te nonszalanskie interwencje , w kraju mamy lepszych. 
avatar
Zbigniew Łubiński
10.10.2025
Zgłoś do moderacji
7
1
Odpowiedz
Największe nieporozumienie to Komentujący z Mielcarskim na czele 
avatar
Sebastian Kiębłowski
10.10.2025
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Gwiazdor? Chyba komuś coś się pomyliło. Była gwiazdka jednego sezonu...dawno dawno temu... 
avatar
Markur
10.10.2025
Zgłoś do moderacji
5
1
Odpowiedz
Panie Bukowski skończ, wstydu oszczędź. Jaki gwiazdor? Kopacz. Gwiazdorem może jest w swojej wsi, ale nie używaj tego zwrotu. 
Zgłoś nielegalne treści