To smutna rzeczywistość ostatnich lat. Kibice ciągle muszą czekać na występ polskiej drużyny w Lidze Mistrzów. W tym roku swych sił próbował Lech Poznań, ale w trzeciej rundzie kwalifikacji lepsza okazała się serbska Crvena Zvezda Belgrad.
W programie "Futbol Totalny" w TVP Sport Dariusz Mioduski przyznał wprost, że polskie kluby nie posiadają tak dużych budżetów, aby być faworytami w kwalifikacjach do Champions League. Dla naszych zespołów pojawiła się w ostatnim czasie pewna nadzieja. Jest nią pozycja w rankingu UEFA, która może zostać poprawiona przez regularne punktowanie w rozgrywkach Ligi Konferencji.
ZOBACZ WIDEO: Polska mistrzyni przeżyła koszmar. "Mój mąż wtedy pierwszy raz zemdlał"
W trzecich co do ważności rozgrywkach w Europie wystąpią tej jesieni Legia Warszawa, Lech Poznań, Raków Częstochowa i Jagiellonia Białystok. Aktualnie Polska plasuje się na 13. pozycji. Utrzymanie się w Top 14 sprawi, że triumfator PKO Ekstraklasy rozpocznie zmagania w eliminacjach do Ligi Mistrzów od III rundy. A to już spore ułatwienie w walce o fazę zasadniczą Champions League.
- To nieuprawnione i szkodliwe dla opinii publicznej, jak my porównujemy się do Crvenej Zvezdy. Większość z klubów tego typu jest hegemonami ze względu na wsparcie państwa. Nawet sukces klubów, takich jak Bodo/Glimt czy Malmo FF bierze się z rankingu. Oni startowali wyżej niż my i z lepszej pozycji. Mieli lepszą realną szansę, aby tam awansować - powiedział Mioduski.
Prezes Legii Warszawa wskazuje zatem ranking jako "narzędzie", które może polskim klubom pomóc. Z drugiej strony ma on świadomość tego, że czasem łatwiej jest wejść na szczyt, niż się na nim utrzymać. Brak zwycięstw w europejskich pucharach oznacza bowiem brak punktów do zestawienia UEFA.
- Tylko u nas zawsze jest od bandy do bandy. Nigdy nie potrafimy wyważyć tego, gdzie jesteśmy, ocenić tego realistycznie. Musimy wiedzieć, co musimy zrobić, aby iść dalej i utrzymać przynajmniej to 15. miejsce. Są przykłady federacji takich jak Szkocja, które mimo awansu do Ligi Mistrzów spadły mocno w tym rankingu - podkreślił Mioduski.
Właściciel warszawskiego zespołu liczy jednak na to, że w najbliższym czasie polskie kluby pójdą śladami takich ekip jak FK Bodo/Glimt.