Grali w dziesięciu, wymęczyli awans. Śląsk Wrocław zepsuł święto w Tomaszowie Mazowieckim

WP SportoweFakty / Krzysztof Sędzicki / Na zdjęciu: mecz I rundy STS Pucharu Polski Lechia Tomaszów Mazowiecki - Śląsk Wrocław
WP SportoweFakty / Krzysztof Sędzicki / Na zdjęciu: mecz I rundy STS Pucharu Polski Lechia Tomaszów Mazowiecki - Śląsk Wrocław

Z punktu widzenia faworyta takie mecze są najtrudniejsze, ale sprostali temu wyzwaniu. Piłkarze Śląska Wrocław pokonali w Tomaszowie Mazowieckim drużynę Lechii 2:1 i uzupełnili stawkę drużyn w 1/16 finału STS Pucharu Polski.

Korespondencja z Tomaszowa Mazowieckiego - Krzysztof Sędzicki

To właśnie takie spotkania są solą rozgrywek o krajowe trofeum. Do triumfatora okręgowego Pucharu Polski ŁZPN Lechii Tomaszów Mazowiecki, na skromny stadion im. Braci Gadajów przyjechał Śląsk Wrocław, który spadł z PKO Ekstraklasy, ale za wszelką cenę chce do niej jak najszybciej wrócić.

Dla liczącego blisko 60 tysięcy mieszkańców miasta było to prawdziwe święto. Na trybunach pojawiło się około dwóch tysięcy widzów. To absolutne maksimum dla obiektu, który w ciągu kilku najbliższych lat ma być rozbudowany. Zainteresowanie było jednak tak duże, że wszystkie bilety wyprzedały się na kilka dni przed spotkaniem.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Argentyńska gwiazda nadal zachwyca. Co za gol

Zaczęło się znakomicie dla gości. Zaledwie kilkadziesiąt sekund po pierwszym kopnięciu piłki ze środka boiska zagranie Antoniego Klimka zablokował ręką interweniujący wślizgiem Maksym Rosiński i sędzia Damian Warchoł podyktował rzut karny. Po chwili na bramkę zamienił go Jakub Jezierski.

Gospodarze potrzebowali chwili, by ochłonąć, ale szukali raczej zagrożenia po stałych fragmentach gry. Tymczasem goście jeszcze przed upływem pierwszego kwadransa mieli kolejną znakomitą szansę. Po stracie tomaszowian Damian Warchoł uruchomił podaniem Krzysztofa Kurowskiego, lecz strzał tego drugiego obronił Mateusz Awdziewicz.

W 20. minucie wrocławianie mieli rzut rożny. Podanie po ziemi otrzymał Jehor Szarabura i uderzył ładnie, technicznie z rotacją, a Awdziewicz jednorącz przeniósł piłkę nad poprzeczką. Po chwili Śląsk miał kolejny korner i zamienił go już na bramkę. Dośrodkowanie Miłosza Kozaka zamknął Marko Dijaković i podwyższył prowadzenie WKS-u.

W dalszej części spotkania piłkę przy nodze mieli raczej piłkarze trenera Ante Simundzy, a Lechiści próbowali ją zabrać i kontrować. Najczęściej kończyło się na niedokładnym podaniu lub zablokowanym strzale. Z takiej właśnie akcji w 33. minucie narodziła się kontra Śląska napędzana przez Kozaka, który podał na dobiegnięcie do Damiana Warchoła, ale w sytuacji sam na sam górą był bramkarz miejscowych.

Kilkadziesiąt sekund później trzecioligowiec ruszył z kolejną akcją. Po kilkunastometrowym rajdzie z piłką Daniel Chwałowski zdecydował się na strzał i to był świetny pomysł, bo piłka poleciała prosto w okienko bramki Bartosza Głogowskiego. A że nieszczęścia chodzą parami, to w 37. minucie Jehor Macenko ukarany został drugą żółtą kartką za kopnięcie piłki po gwizdku i w ten sposób osłabił swoją drużynę.

Jeszcze zanim nastąpiła przerwa Lechia mogła doprowadzić do wyrównania. Wrocławskiej obronie uciekł Marcin Pieńkowski, lecz jego uderzenie wybronił Bartosz Głogowski. W doliczonym czasie gry zespołowi z Tomaszowa Mazowieckiego należał się jeszcze rzut karny po tym, jak jeden z graczy Śląska ciągnął za koszulkę rywala w polu karnym, ale sędzia pozostał niewzruszony i zakończył tę część gry.

Grający w dziesięciu goście nie rezygnowali. W 52. minucie Szarabura uciekł defensorom rywali, ale w sytuacji sam na sam ponownie lepszy był Awdziewicz. Dziesięć minut później to zielono-czerwoni byli bliscy wyrównania po centrze Krystiana Kolasy na głowę Mateusza Kempskiego. Piłka poleciała centymetry obok słupka.

W 76. minucie Kempski ponownie był o krok od szczęścia. Dostał świetne podanie w tempo od Jacka Tkaczyka z lewej strony i minimalnie spudłował zamykając to zagranie. Dziesięć minut później po rzucie rożnym strzelał Chwałowski, a piłkę trącił jeszcze Orzechowski, lecz także bez upragnionego efektu w postaci bramki.

Do samego końca Lechia starała się o dogrywkę i w 6. minucie doliczonego czasu gry była tego bliska. Po wrzutce z prawej strony do główki z kilku metrów doszedł rezerwowy Igor Melchior, lecz instynktownie jego uderzenie odbił Głogowski i w ten sposób uratował awans Śląskowi Wrocław. Awans wymęczony, ale o tym nikt za kilka tygodni nie będzie pamiętał.

Mamy już tym samym komplet ekip 1/16 finału STS Pucharu Polski. Losowanie par odbędzie się 1 października, a mecze tej fazy zaplanowano od 28 do 30 października.

Lechia Tomaszów Mazowiecki - Śląsk Wrocław 1:2 (1:2)
0:1 - Jakub Jezierski 2’
0:2 - Marko Dijaković 21’
1:2 - Daniel Chwałowski 34’

Składy:

Lechia: Mateusz Awdziewicz - Maksym Rosiński, Artur Dunajski, Marcin Orzechowski, Jakub Król (46’ Mateusz Kempski) - Kamil Szymczak, Daniel Chwałkowski - Krystian Kolasa, Jacek Tkaczyk, Filip Zawadzki (90+1’ Igor Melchior) - Marcin Pieńkowski.

Śląsk: Bartosz Głogowski - Michał Rosiak, Jehor Macenko, Marko Dijaković (46’ Jorge Luis Yriarte), Krzysztof Kurowski - Jehor Szarabura, Patryk Sokołowski (46’ Mariusz Malec), Jakub Jezierski, Miłosz Kozak (66’ Luka Marjanac), Antoni Klimek (45’ Serafin Szota) - Damian Warchoł (76’ Przemysław Banaszak).

Sędziował: Rafał Szydełko (Rzeszów).

Żółte kartki: Szymczak, Chwałowski (Lechia) - Macenko, Dijaković, Głogowski, Rosiak (Śląsk).

Czerwona kartka: Macenko - 37’ za drugą żółtą

Widzów: ok. 2000.

Komentarze (1)
avatar
Rafal Marc
3.10.2025
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Gratulacje dla kibiców i klubu z Tomaszowa Mazowieckiego, pokazaliście charakter i dobre przygotowanie sportowe, i cię za ciosem postarajcie się aby miasto wam pomogło w znalezieniu sponsora.
Czytaj całość
Zgłoś nielegalne treści