Legia Warszawa mimo lepszej gry przegrała u siebie z Samsunsporem. Niestety "Wojskowi" nie mogą zaliczyć inauguracji Ligi Konferencji do udanych. W przeciwieństwie do innych polskich drużyn nie mogli cieszyć się ze zwycięstwa.
Podobnie jak w poprzednich meczach, zespół Edward Iordanescu znów zawiódł pod względem skuteczności. Legioniści oddali aż 19 strzałów, z czego tylko dwa były celne. Dla porównania - Turcy spróbowali sześciokrotnie, a mimo tego to oni zdobyli bramkę już w 10. minucie, która ostatecznie dała trzy punkty.
ZOBACZ WIDEO: Od tej strony jej nie znacie. Otylia Jędrzejczak pisze wiersze
- Mieliśmy dobre posiadanie piłki, ale brakowało nam ostatniego podania - tego kluczowego, które tworzy realne sytuacje. Miałem kilka momentów w polu karnym, inni zawodnicy też mieli swoje szanse. Ale jeśli nie strzelasz goli, to nie możesz wygrać - ocenił po rozczarowującym spotkaniu Antonio Colak.
- Jestem naprawdę bardzo rozczarowany. Trenerzy świetnie nas przygotowali do tego meczu. Kibice mogli zobaczyć, że dobrze kontrolowaliśmy grę. Wiedzieliśmy, że ich największym zagrożeniem są kontry i niestety właśnie w taki sposób strzelili bramkę. Mimo to, po stracie gola wciąż walczyliśmy - dodał Chorwat.
Trener Legii zaskoczył wielu kibiców wyborem wyjściowego składu. Jedynym piłkarzem, który zagrał od pierwszej minuty zarówno w meczu z Pogonią Szczecin (1:0), jak i przeciwko Samsunsporowi, był Kacper Tobiasz. Pozostali zawodnicy stanowili całkowicie nową jedenastkę. Niektórzy, jak Antonio Colak, po raz pierwszy wystąpili w podstawowym składzie Legii.
- Każdy zawodnik, który dziś wyszedł na boisko, dał z siebie wszystko i zagrał naprawdę dobrze. Oczywiście trudno jest, gdy zmieniasz prawie cały skład - z poprzedniego meczu zagrał tylko Tobi (Kacper Tobiasz), a reszta to nowe twarze. Mimo to mieliśmy dobrą komunikację na boisku i staraliśmy się trzymać razem w każdej chwili. Ale niestety, jeśli przegrywasz 0:1 u siebie z takim rywalem, to naprawdę możesz być rozczarowany - tłumaczył ze smutkiem 32-letni napastnik.
Chorwacki snajper w swoim debiucie w wyjściowej jedenastce zagrał solidnie, choć nie wykonał najważniejszego zadania napastnika - nie zdobył bramki. Mimo to może zaliczyć ten występ do udanych i budujących na przyszłość.
- To był mój pierwszy mecz w wyjściowym składzie Legii. Czułem się bardzo dobrze - zarówno pod względem fizycznym, jak i w zgraniu z drużyną. Miałem kilka dobrych akcji i momentów w polu karnym. Zawsze staram się być groźny w polu karnym, żeby koledzy mogli mnie znaleźć. Lubię też dużo rozmawiać na boisku i dzielić się swoim doświadczeniem. Oczywiście byłbym szczęśliwszy, gdybym dziś strzelił gola, ale to coś, nad czym mogę pracować. Patrzę w przyszłość z optymizmem i mam nadzieję, że w kolejnych meczach będę skuteczniejszy - dodał Colak.
W trakcie spotkania dało się zauważyć dobrą współpracę między Kacprem Urbańskim a Antonio Colakiem, mimo że wcześniej rzadko występowali razem. W pierwszej połowie kilkukrotnie wymieniali szybkie podania z pierwszej piłki i szukali kombinacyjnej gry w małej przestrzeni.
- Rozmawiamy ze sobą w trzech językach - po włosku, angielsku i polsku. Codziennie staram się z nim komunikować, nawet jeśli nie gramy lub nie trenujemy razem. Chodzi o to, żeby on wiedział, co zrobię, a ja - co zrobi on. To bardzo ważne, zwłaszcza że mamy mało czasu, by się wspólnie zgrać. Dziś pokazaliśmy zalążek tej współpracy. Mam nadzieję, że w przyszłości pokażemy jeszcze więcej i razem zabłyśniemy - podsumował Antonio Colak.
Następny mecz Legia rozegra na wyjeździe z trudnym przeciwnikiem - Górnikiem Zabrze. Spotkanie zaplanowano na najbliższą niedzielę o godzinie 20:15.