Tomasz Kędziora debiutował w reprezentacji Polski u Adama Nawałki 13 listopada 2017 roku. Dziś ma 33 występy w kadrze.
Licznik zatrzymał się w momencie, gdy reprezentację przejął Michał Probierz. On nie powołał Kędziory ani razu.
Jan Urban sięgnął po niego natychmiast. Powołał na wrześniowe zgrupowanie i nie inaczej było w październiku.
- Długo mnie nie było. Cieszę się, że wróciłem, zagrałem z Holandią i mogłem pomóc drużynie. Jutro jest kolejne spotkanie, w którym - mam nadzieję - będę mógł zagrać. Dam z siebie wszystko - powiedział Kędziora na konferencji prasowej.
W Rotterdamie Kędziora pojawił się na boisku w samej końcówce. Kilka dni później nie zagrał jednak ani minuty przeciwko Finlandii.
ZOBACZ WIDEO: Co za gol w Polsce. To nagranie po prostu trzeba zobaczyć
31-latek nie omieszkał skomentować faktu, że nie był powoływany przez Probierza.
- Jako zawodnik, który był wcześniej w reprezentacji, a później nie był powoływany przez Probierza, było to dla mnie przykre i niemiłe, ale co mogłem zrobić? To była jego decyzja. Mogłem jej tylko wysłuchać, ale miałem swoje zdanie na ten temat. To było wtedy. Teraz jest to nieważne. Ważne, że tu jestem - podkreślił Kędziora.
Urban zapowiedział już, że potraktuje mecz z Nową Zelandią jako poligon doświadczalny dla zawodników, którzy dotychczas występowali mniej w reprezentacji.
- Oni już są na mistrzostwach świata, więc musi być to solidna drużyna. Mają zawodników grających w Europie w solidnych ligach. Musimy się dobrze przygotować - powiedział Kędziora.
Początek meczu Polska - Nowa Zelandia w czwartek o godz. 20.45.