Transfer Piotra Zielińskiego do Interu był tyleż fantastyczny, co ryzykowny. W Napoli był gwiazdą, w Mediolanie musiał budować swoją pozycję w zasadzie od zera.
W poprzednim sezonie rozegrał 39 meczów (2 gole, 3 asysty). Niby dużo, ale też nie mówimy o zawodniku, który w każdym spotkaniu grał od deski do deski. Raz 90 minut, innym razem kwadrans.
Choć z perspektywy czasu to i tak było dużo. W obecnym sezonie Zieliński ma w nogach 121 minut w Interze.
Dwa występy w Lidze Mistrzów, trzy w Serie A, natomiast w ostatnich trzech spotkaniach ligowych nawet nie podniósł się z ławki. Przypomniał o sobie w czwartkowym towarzyskim spotkaniu z Nową Zelandią, strzelając zwycięskiego gola.
Pojawia się coraz więcej głosów, że może rozsądnym krokiem byłaby zmiana klubu w zimowym oknie transferowym.
- Nie uważam, że jestem nie wiadomo kim, żeby mu doradzać, co ma robić w życiu. Dorosły chłopak powinien wiedzieć, czego chce, natomiast wszyscy wiemy, że jeżeli ktoś przez długi okres czasu nie gra w klubie, to jego szanse na powołanie do reprezentacji maleją - powiedział Jan Urban na konferencji prasowej.
- Grając w klubie Piotrek jest takim zawodnikiem, że nie miałby z tym żadnego problemu, natomiast organizmu się nie oszuka, jeśli ktoś długo nie gra... (i tu Urban ugryzł się w język). Zresztą, nie lubię o takich rzeczach mówić. Wolę myśleć, że wywalczy sobie miejsce w Interze, będzie grał zdecydowanie więcej i będziemy mieli dużą przyjemność oglądać go również w reprezentacji - dodał selekcjoner polskiej kadry.
ZOBACZ WIDEO: Co za gol w Polsce. To nagranie po prostu trzeba zobaczyć