Jeszcze zanim spotkanie reprezentacji Norwegii i Izraela się zaczęło, to już się sporo działo. Przed meczem, na ulicach Oslo, doszło do protestu ponad tysiąca Palestyńczyków przeciwko udziałowi reprezentacji Izraela w eliminacjach do mistrzostw świata.
Działo się także na samym boisku. Od pierwszych minut gospodarze rzucili się do ataku. Efekt? Faul jednego z obrońców Izraela w polu karnym i rzut karny dla Norwegów. Do piłki podszedł nie kto inny jak Erling Haaland. Wydawać by się mogło, że większej historii tutaj nie będzie.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Jak on to trafił?! "Golazzo" w lidze meksykańskiej
A jednak! Gwiazdor Manchesteru City został zatrzymany przez Daniela Peretza. Bramkarz reprezentacji Izraela wyczuł strzał strzelca i odbił piłkę. Problem w tym, że golkiper w momencie oddawania strzału nie miał kontaktu z linią i Szymon Marciniak musiał powtórzyć "jedenastkę".
Tym samym Haaland po raz drugi podszedł do rzutu karnego... i po raz drugi go nie wykorzystał! Zmienił róg, ale Peretz ponownie rzucił się w dobrą stronę i odbił piłkę. Tym razem nie wyszedł z bramki przed strzałem, wobec czego gra mogła być kontynuowana.
"Dwa niewykorzystane karne Haalanda" - napisano na profilu Polsatu Sport w mediach społecznościowych. Do wpisu dodano nagranie wideo z pomyłkami norweskiego napastnika (patrz na końcu artykułu).
Dodajmy, że kwadrans po tej sytuacji Norwegowie wyszli na prowadzenie za sprawą samobójczego uderzenia rywali. Haaland wpisał się natomiast na listę strzelców w 27. minucie, kiedy to dał popis w solowej akcji, czym zrehabilitował się za niewykorzystane rzuty karne.