We wtorek FC Barcelona poinformowała, że Robert Lewandowski doznał kontuzji mięśnia dwugłowego uda. To już trzeci tego typu uraz "Lewego" od kwietnia, a piąty, biorąc pod uwagę okres od czerwca 2024 roku.
To oznacza, że Polak niemal na pewno nie wystąpi w zbliżającym się wielkimi krokami El Clasico z Realem Madryt (26 października). Ale to już problem Barcy i Hansiego Flicka.
Duże osłabienie
Nie wiadomo natomiast, co z najbliższymi meczami reprezentacji Polski, a przecież kadra Jana Urbana już w listopadzie zagra z Holandią i Maltą w eliminacjach mistrzostw świata.
Nawet jeśli Lewandowski będzie zdrowy, to trudno określić w jakiej będzie formie po blisko miesięcznej przerwie.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Jak on to trafił?! "Golazzo" w lidze meksykańskiej
Gdyby Lewandowskiego zabrakło, mówilibyśmy o bardzo dużym osłabieniu reprezentacji. To lider, najlepszy strzelec i kapitan tego zespołu.
- Lewandowski jest największą gwiazdą naszej reprezentacji, ostatnio wszystko dobrze się układało, strzelił gola z Litwą. Ale ja bym nie panikował, tylko spokojnie podszedł do tematu. Mięsień dwugłowy to 3-4 tygodnie przerwy. Przy obecnej medycynie jest szansa, że zdąży się wykurować - mówi nam były reprezentant Polski Dariusz Dziekanowski.
- Nie bijmy na alarm, nie panikujmy. Takie sytuacje w piłce się zdarzają. Nie wypominajmy Lewandowskiemu, że ma 37 lat, bo takie coś może przytrafić się na każdym etapie kariery. Poza tym piłka nożna jest sportem zespołowym. Po boisku nie biega tylko Lewandowski, ale cały zespół. W ostatnich tygodniach widzimy, że idzie to w dobrym kierunku - mówi Dziekanowski.
Jeśli zdrowy, to ma grać
Co zrobi Urban? Być może będzie chciał oszczędzić Lewandowskiego i przygotować go na baraże, w których najpewniej wyląduje reprezentacja Polski.
- Nie można myśleć o barażach. Jeżeli Robert będzie zdrowy, to powinien grać z Holandią. Kiedyś było takie powiedzenie, że Kazimierz Górski woli pijanego Gorgonia niż trzeźwego Ostafińskiego. Ja osobiście wolę Lewandowskiego po 2-3 treningach niż innego polskiego napastnika, któremu daleko do klasy "Lewego" - mówi Dziekanowski.
- Pamiętajmy o jednej rzeczy: nikt nie pozwoli, by Lewandowski zagrał, jeśli nie będzie w stu proc. zdrowy - podkreślił 63-krotny reprezentant.
Na pozycji napastnika zdecydowanie nie mamy kłopotu bogactwa. Karol Świderski, Krzysztof Piątek, gdzieś w tle Adam Buksa, bo o Arkadiuszu Miliku świat powoli zapomina.
Tomasz Galiński, WP SportoweFakty