Lech Poznań udał się na Gibraltar w roli zdecydowanego faworyta. Niels Frederiksen postanowił dać jednak odpocząć kilku podstawowym zawodnikom przed niedzielnym meczem z Legią Warszawa.
I cóż, Duńczyk się przeliczył. Zmiennicy nie dali rady, a desperackie zmiany w drugiej połowie nie dały za wiele i ostatecznie "Kolejorz" przegrał z Lincoln Red Imps 1:2.
Przegrał zasłużenie, bo z perspektywy dziewięćdziesięciu minut był zespołem słabszym.
- Mamy sporo meczów i Ishak nie może grać wszystkiego. Mamy też bardzo ważne spotkanie w niedzielę. Uważam, że mamy wystarczająco wielu dobrych zawodników w kadrze, by dokonać rotacji. Musieliśmy je zrobić, nie mieliśmy innego wyboru - powiedział trener Frederiksen na konferencji prasowej, gdy został zapytany o zmiany w składzie.
- Nie chodzi o zmiany w składzie. W drugiej połowie ci zawodnicy pojawili się na murawie, a obraz gry się nie zmienił. Było mniej więcej podobnie. Takie pytania są zasadne, ale nie wiemy, czy mecz wyglądałby inaczej, gdybyśmy zagrali pierwszą jedenastką. Na koniec to ja podejmuje decyzje. Po meczu można mówić, że powinienem postąpić inaczej, natomiast teraz już tego nie zmienimy - dodał trener Lecha.
ZOBACZ WIDEO: Tego dnia nie zapomni do końca życia! Tak Lionel Messi uszczęśliwił fana
- Oczywiście jesteśmy bardzo rozczarowani wynikiem i naszą postawą. Powinniśmy zagrać na zdecydowanie wyższym poziomie. Nie ma żadnych wymówek. Muszę też powiedzieć o naszym przeciwniku, bo wykonał bardzo dobrą robotę i rozegrał dobre spotkanie. Można mówić, że my zagraliśmy słabo, ale rywal spisał się bardzo dobrze - stwierdził Frederiksen.
Został zapytany przez jednego z lokalnych dziennikarzy, jakie to uczucie być niejako częścią historii. Bo to był pierwszy, historyczny mecz wygrany przez zespół z Gibraltaru w europejskich pucharach.
- To straszne uczucie. Jestem zażenowany. Zawiedliśmy mnóstwo osób. Powiedziałem już, że przeciwnik rozegrał bardzo dobry mecz, ale to nie może być wymówką. Powinniśmy wygrać - podsumował trener "Kolejorza".